czwartek, 3 stycznia 2013

Psycho Love - Rozdział 5

Staliśmy na lotnisku i ściskaliśmy się z Marią, która za 20 minut miała samolot. Nie sądziłam, że to rozstanie będzie tak... bolało. Łzy cienką linią spływały po moich policzkach. Spojrzałam w bok. Maria właśnie żegnała się z Sebastianem. Kiedy ją przytulał blondynka wybuchnęła jeszcze większym płaczem, który teraz przeradzał się w histerię. Chłopakowi też nie było lepiej i widziałam jak zaciska powieki, żeby nie pozwolić żadnej łzie wypłynąć.
W końcu Richards doszła do mnie, bo stałam na szarym końcu obok Rachela. Rzuciłyśmy się sobie w ramiona i zaczęłyśmy głośno szlochać.
- Będziemy się odwiedzać! Przecież do Hiszpanii są bardzo dobre połączenia - przekonywała mnie blondynka ocierając swoje policzki z łez, kiedy już się uspokoiłyśmy. Pokiwałam jedynie głową i zrobiłam to samo. Wiedziałam, że tak naprawdę pewnie w ogóle się nie zobaczymy. Brak czasu, a po pewnym czasie częściowy zanik kontaktu, który przerodzi się w totalny brak zainteresowania sprawi, że zobaczymy się może kilka razy.

Jeszcze raz wszyscy uściskaliśmy się z fotografką i po chwili widziałam już tylko jej oddalająca się sylwetkę. Po moich policzkach ponownie spłynęło kilka łez, po czym zostałam mocno przytulona przez Bolana. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową i stałam tak jakiś czas, aż nie usłyszałam głosu Snake'a, że czas się zbierać.

***

Weszłam do domu i od razu do moich nozdrzy wdarł się ostry zapach alkoholu. Skrzywiłam się i poszłam do salonu. Zastałam w nim Sebastiana w towarzystwie ostatnio nieodłącznego rekwizytu w postaci butelki. Od wyjazdu Marii, czyli jakiś 2 tygodni codziennie jest to samo. Bach totalnie nie radzi sobie z sytuacją i spędza całe dnie i noce na piciu. Próbujemy z chłopakami wyciągać go gdzieś lub fundować mu inne rozrywki, ale na nic zdają się nasze działania. Cały czas przegrywamy z butelką. Tym razem nie chciałam dać za wygraną, bo miałam serdecznie dość tego, co chłopak ze sobą robi. Reszty zespołu nie było w salonie, więc na ich pomoc nie liczyłam. Podeszłam do blondyna i wyrwałam mu wódkę z ręki. Zrobił oburzoną, wściekłą minę i z głośnym "oddawaj kurwa!" próbował zabrać mi butelkę z ręki. Odsunęłam się jeszcze bardziej i zaczęłam wrzeszczeć:
- Sebastian ogarnij się do kurwy nędzy! Za tydzień jedziecie w trasę z Guns n' Roses! To Wasza wielka szansa, a Ty chcesz ją zmarnować?! Maria wyjechała, ale życie toczy się dalej! Pamiętaj, że druga taka szansa może się nie powtórzyć! - cisnęłam butelką o ścianę i wyszłam z salonu zostawiając Baza samego sobie. Poszłam do swojego pokoju głośno trzaskając drzwiami. Tak naprawdę wcale mu się nie dziwiłam. Maria odezwała się do nas tylko raz od wyjazdu. Zadzwoniła, żeby nam powiedzieć, że już jest w Hiszpanii i jest pięknie. Nic więcej. Kiedy my próbowaliśmy się z nią skontaktować, włączała się sekretarka albo dziewczyna nie miała czasu. Więc zaprzestaliśmy prób.
Westchnęłam ciężko i wyszłam na balkon, żeby zapalić. Zaciągnęłam się mocno papierosem i oparłam rękami o barierkę balkonu. Kiedy wypaliłam do końca i emocje trochę ze mnie zeszły zrobiło mi się żal wokalisty. W końcu nie miałam pojęcia, co przeżywa, a tak na niego naskoczyłam. Z drugiej jednak strony trochę mu się należało. Tak czy siak postanowiłam do niego pójść i pogadać.

Delikatnie zapukałam w drewniane drzwi i, gdy usłyszałam ciche "wejść", lekko nacisnęłam klamkę. Sebastian siedział na łóżku tyłem do mnie i miał twarz ukrytą w dłoniach. Podeszłam do niego wolno i usiadłam obok na łóżku kładąc mu rękę na plecach, żeby chociaż w najmniejszym stopniu go wesprzeć. Blondyn położył mi głowę na ramieniu i siedzieliśmy tak w ciszy dobre 10 minut.
- Miałaś rację, trzeba się w końcu kurwa ogarnąć - no brawo, w końcu coś z mojej paplaniny dotarło do tej farbowanej główki.
- O dobrze, że tu jesteście! Dzwonili Gunsi i zaprosili nas na jakąś imprezę z okazji wspólnej trasy, więc zbierajcie dupy, bo za pół godziny wychodzimy. - oznajmił Snake z uśmiechem i wyszedł tak szybko jak się pojawił. Popatrzyliśmy tylko z Sebastianem na siebie i zerwaliśmy się z miejsca. Ja pognałam szybko do swojego pokoju i otworzyłam szafę.

Po 20 minutach schodziłam po schodach ubrana w czarną sukienkę z Led Zeppelin spiętą w pasie paskiem i kowbojkach. Jak się okazało chłopaki byli już gotowi i czekali tylko na mnie, więc jak zeszłam to od razu ruszyliśmy do domu Gunsów.
Droga minęła nam szybko i po ok. 15 minutach staliśmy już pod drzwiami podrasowanego HellHouse. Gunsi zarabiają coraz więcej to i domek sobie lepszy zrobili.
Otworzył nam Duffiasty i gestem zaprosił do środka. Weszliśmy i stanęłam jak wryta. Czy ja właśnie widzę Stevena Boskiego Tylera rozmawiającego z Jamesem Hetfieldem? Nie, na pewno mam jakieś przywidzenia. Chociaż jeszcze nic nie piłam. No, ale okazało się, że przywidzeń nie miałam, a ci panowie faktycznie tam stali. Na imprezie nie zabrakło również całego składu Aerosmith oraz Metallica. Żyć nie umierać. Obróciłam się do tyłu i spojrzałam na chłopaków. Byli tak samo zdziwieni jak ja, ale gdy zobaczyli, że na nich patrzę, wzruszyliśmy tylko ramionami i weszliśmy w głąb pokoju. Od razu chwyciliśmy dla siebie jakieś butelki i rozsiedliśmy się na kanapach. Ja oczywiście usiadłam blisko Metallici, bo musiałam poznać swoich idoli. Na Aerosmith zapoluje później. Chłopaków ze Skid Row od razu otoczyły jakieś skąpo ubrane dziewczyny, więc ja zaczęłam rozmowę z Jamesem i Larsem. Okazali się naprawdę fajnymi gośćmi, cały czas żartowaliśmy i śmialiśmy się.

Impreza dobiegała już raczej końca, bo ludzie robili się coraz bardziej przymuleni, Ja właśnie śmiałam się z kolejnej historyjki opowiadanej przez Stevena Tylera dotyczącej Joe Perry'ego, na które on reagował słowami "Stary byłem pijany, nie kompromituj mnie", jednak Steve dalej je opowiadał. Chłopaki ze Skid Row już dawno zniknęli mi z oczu, większości Gunsów też nie widziałam.
Po kolejnej godzinie towarzystwo zaczęło się wykruszać, więc i ja stwierdziłam, że pójdę już do domu. Pożegnałam się z tymi bardziej kontaktującymi i wyszłam na chłodne, los angelesowskie powietrze. Stwierdziłam, że taki spacerek dobrze mi zrobi. Zapaliłam papierosa i wyszłam na ulicę. HellHouse znajdował się przecznicę od Sunset Strip, więc wracałam tamtędy. Ulica Rozpusty jak zawsze tętniła życiem. Pełno było dilerów sprzedających narkotyki jakimś nastolatkom, którym udało się wyrwać z domu, dziwek czekających na jakiś zarobek i pijanych ludzi, którzy wychodzili z klubów i barów. Przeszłam obok nich nie zwracając nawet zbytniej uwagi i po chwili byłam pod domem.
Nacisnęłam klamkę, jednak drzwi były zamknięte, więc otworzyłam je kluczem. Chłopaków jak widać jeszcze nie było. Jakoś nie specjalnie chciało mi się spać, toteż usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Bezsensownie skakałam po kanałach nie mogąc znaleźć nic interesującego, aż w końcu zostawiłam na MTV, bo akurat leciało Megadeth, a później "She's like the wind". Uwielbiam tą piosenkę, ale jakoś mnie zmuliła i nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy.

Obudziły mnie wrzaski i głośne śmiechy. Otworzyłam leniwie oczy i aż podskoczyłam na dźwięk tłuczonego szkła. Szybko wstałam, wyłączyłam telewizor i poszłam sprawdzić, co się dzieję. To Skidzi wracali właśnie z tej imprezy u Gunsów i wchodząc do domu zbili wazon stojący na stoliku. Na szczęście nie było to nic ważnego, nawet nie pamiętam skąd on się tam wziął.
- Oł myśleliśmy, że już szpisz - powiedział Bach chwiejąc się i zionąc alkoholem w moją stronę. W ogóle od wszystkich tak waliło alkoholem, że samymi oparami mogłabym się upić. A ja wróciłam zupełnie trzeźwa.
- Bo spałam, ale mnie... - w tym momencie Rob opadł na schody - ...obudziliście.
Affuso zaczął pochrapywać na tych schodach, więc podeszłam do niego i klepnęłam go kilka razy po twarzy. Otworzył oczy, a ja pomogłam mu wstać, żeby go zaprowadzić do pokoju, ale był ciężki i sama nie dałam rady. Westchnęłam i odwróciłam się do chłopaków.
- Może mi któryś pomóc? - zapytałam czekając na jakąś reakcję z ich strony. Jednak odpowiedział mi tylko gromki śmiech. Przewróciłam oczami i mrucząc pod nosem przekleństwa spróbowałam jeszcze raz. Jakoś się udało i z wielkim trudem, ale dotaszczyłam Roba do jego sypialni, po czym położyłam byle jak na łóżku. Perkusista zasnął od razu. Jezu moje ręce! Chyba nabawiłam się siniaków. Z Roba to jednak jest niezły chłop! Wkurzyłam się na chłopaków za ten brak zainteresowania, więc od razu poszłam do siebie i zahaczając jeszcze o łazienkę położyłam się spać.

Spojrzałam na zegar wiszący w moim pokoju wskazujący godzinę 8:33 i poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Gdy weszłam Skidzi na wielkim kacu siedzieli już przy stole, a przed nimi piętrzyły się butelki z wodą i listki tabletek od bólu głowy. No tak, coś wczoraj mówili na imprezie, że rano muszą iść do studia z Gunsami czy coś takiego, aby uzgodnić ostatnie sprawy związane z wspólną trasą. A że nadal byłam na nich wkurzona za wczoraj, robiąc sobie jedzenie i herbatę specjalnie trzaskałam drzwiczkami od szafek, co spotykało się z ich jękami. 
- Chłopaki? Co my wczoraj takiego robiliśmy, że boli mnie całe ciało? - zapytał na wejściu wchodzący do kuchni Rob. Oderwałam się od zalewania kubka wodą i spojrzałam w jego stronę. Trzymał się za plecy prostując je co jakiś czas. No tak, trochę go poobijałam, gdy pomagałam mu wejść po schodach. Muzycy patrzyli po sobie ze zdziwieniem wypisanym na twarzy i wzruszali ramionami.
- Twoi koledzy byli tak uprzejmi, że gdy prawie zasnąłeś na schodach musiałam sama transportować Cię do pokoju i no, kilka razy nie udało mi się Ciebie utrzymać. Wybacz. - wytłumaczyłam perkusiście i uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco. Ten tylko skinął głową na znak, że zrozumiał i usiadł przy stole od razu biorąc wodę. Reszta wymieniła spojrzenia w stylu "WTF?!", ale nic nie powiedzieli. Pewnie niewiele pamiętali z wczoraj. Zrobiłam sobie jakąś byle jaką kanapkę i dosiadłam się do nich. Siedzieliśmy w totalnej ciszy, nikt nic nie mówił, a mnie zaczynała bawić cała ta sytuacja. Sebastian siedział z głową położoną na stole, Snake podtrzymywał głowę ręką, Scotti wyglądał jakby zasnął na krześle, Rob cały czas pił, a Rachel położył mi głowę na ramieniu. Nagle Sabo się zerwał:
- Dalej czas się zbierać! - aż wszyscy podskoczyli na jego słowa, w końcu wcześniej była taka cisza. Ale bez większych marudzeń podnieśli dupy z krzeseł i powlekli się do wyjścia. Przecież chodziło o ich karierę. Powiedzieli mi jeszcze tylko "cześć", pomachali i już zamykali za sobą drzwi. Ja również wstałam, posprzątałam ze stołu i biorąc torbę i kluczyki do Mustanga wyszłam do pracy. Moja naczelna kazała mi jechać razem z zespołami na tą wspólną trasę i robić notatki, aby po powrocie napisać pokaźnych rozmiarów artykuł, więc już niedługo czeka mnie bardzo ciekawy mini urlop.


No i oto jest chyba najgorszy rozdział, jaki do tej pory napisałam. Ale w pewnym sensie był mi potrzebny.

I zajrzyjcie do zakładki INFORMOWANI, będę wdzięczna ;P

Pozdrawiam ;*

13 komentarzy:

  1. Ahh no tak ty jak zwykle jesteś w błędzie kochana. Ten rozdział nie jest najgorszy w ogóle nie jest zły tylko jest zarąbisty!
    Impreza u Gunsów, poznanie Aerosmith i Metallici?
    Ile bym dała żeby znaleźć się w tamtych czasach albo w takim opowiadaniu.
    Maria wyjechała... kurde szkoda mi Bacha ale mam nadzieje że się facet pozbiera i no nie mogę się doczekać trasy z Gunsami. Na pewno będzie się działo!

    A tym czasem mykam zajrzeć do zakładki
    'informowani' :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholero! Wczoraj pod prysznicem miałam zamiar wysłać moją bohaterkę w trasę z Gunsami, żeby robiła notatki! i co? ukradłaś mi pomysł z głowy! ale dobra, wybaczam :p
    Smutam bo Bach się upija przez Marię.
    Ale taka impreza z Guns N' Roses, Skid Row, Aerosmith i Metallicą to bylo by coś....
    kurwa rozmarzyłam się, a miałam się uczyć xd
    no nic czekam z niecierpliwoscią na tą trasę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Baszek, mój kochany monsz <3
    Wiesz, co ?
    Ja tam się cieszę że Maria wyjechała!
    Przynajmniej otworzą jakiś nowy rozdział w swoich życiach !
    Teraz zaczyna im się prawdziwa kariera iwgl <3
    WSZYSTKO ZAJEBIŚCIE!
    A! I ino mi spróbuj znowu tyle nie pisać ! ;__;
    Ostatni rozdział, o ile sie nie mylę z Psycho love dodałaś..tak !
    7 GRUDNIA !
    W moje urodziny, ha !
    No dobra, koniec tego !
    Zajebiście mi się podoba i wiedz że cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. I wiedziałam ze nie potrzebnie mi marudziłas ze Ci nie wyszedł ten rozdział bo to nie prawda ; D
    Bach sie upija ; / ale sie pozbiera ja to wiem xd
    I ja tez chce na taka impreze isc ale oczywiacie z Toba<3!
    Trasa z Gunsami sie szykuje to bedzie sie dzialo ; D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie mogę zapamiętać, jak głowna bohaterka ma na imie, bo jej imie prawie wcale nie pada w rozdziłach. Za każdym razem muszę biegać do załadki z bohaterami, aby sobie to przypomnieć.

    Maria wyjechała i mało co się odzywa. Mam takie wrażenie, że właśnie teraz zabawia się z jakimś Hiszpanem. No cóz, przecież Latynosi to takie fajne chłopaki. Tylko szkoda, ze zostawiła tak Sebastiana, który raczej nie radzi sobie z całą sytuacją. Nie dziwie mu się nawet, ale mięczak z niego. Upija się, bo mu smutno. Mógłby zachować się jak facet i stawić temu wszystkiemu czoła, a nie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział mi się bardzo podoba , szkoda tylko Bacha ale cóż widać tak musiało być.Impreza z Gunsami , Aerosmith ,Metallicą marzenie ... Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Cud, miód i maliny bo SKIIIIID ROOOOOW :P
    Jak ja cię za to uwielbiam.

    Nowy: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy rozdział, zapraszam :):
    http://gunsnroses-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Komentuje pierwszy raz, ale czytam od początku. W końcu jakieś opowiadanie o Skid Row i jest booooskie :D strasznie mi się podobało jak Bolan na kacu położył głowę na jej ramieniu... sweet. Pisz szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No, jesteśmy na dobrej drodze, bo widzę, że był progress, więc mam nadzieję, że nowe rozdziały będą bardzo dobre. :D Nie zawiedź mnie!
    Do pierwszej sceny, poza przecinkami i kilkoma powtórzeniami, nie mam chyba żadnych zastrzeżeń. Bardzo mi się podobała, ale wiesz... ja lubię, jak wszyscy są nieszczęśliwi i płaczą. XD
    Potem scena z Bach'em też całkiem fajna, może tylko zdziwiło mnie to nagłe rozbicie butelki o ścianę, ale poza tym jest git.
    Za dużo imprez. Dużo za dużo. W ogóle nie lubię opisów imprez. Nie to, że nawet czytać, ale też pisać. Rozdziały z imprezami i jakimiś wypadami do klubów to są jedne z moich najgorszych rozdziałów, eh. Dlatego raczej staram się ich unikać. Nic się tam praktycznie nie dzieje oprócz chlania. Takie to nudnawe i monotematyczne nieco. :/
    Ale na koniec jeszcze powiem, że jeśli chodzi o trasę z Gunsami, to jestem za. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Znowu jestem zgodnie z obietnicą. Kuźwa. Jutro mam pierdolony egzamin, a nic nie umiem. Trudno. Jebać to. Czytam. I tak w ogóle to Maria wyjeżdża tam na ile? Jak było podane na ile, to sorka, ale nie zapamiętałam. Po prostu. Więc zapowiada się deprecha powyjeździenna. Więc witamy dragi i alko! Chociaż pewnie alkohol w większych ilościach, bo… no, nic. Powiedzmy, że tak będzie. Wgl wybacz, ale ten komentarz będzie kompletnie z dupy, bo nie mam na nic ochoty. Na komentowanie też zbytnio nie. Młeh. Taki ze mnie wieśniak. Przeleciałam post raz dwa, bo taki krótciutki i w sumie nie wiem, co tu skomentować. Odezwę się jutro po egzaminie, bo serio musze ogarniać dupę. Tyle nauki jeszcze czeka :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perry umarł po egzaminie, bo się jednak nie odzywa XD

      Usuń