czwartek, 24 stycznia 2013

Psycho Love - Rozdział 11

Rozdział z dedykacją dla Sary, bo W KOŃCU nam się udało <3 ;DD
I chciałabym podziękować Michelle, bo gdyby nie nasze rozmowy, ten rozdział by nie powstał <3
I dziękuję Dirty Rose za ocenę i pomoc w poprawianiu ;)




Slash i Misty wyjechali na Hawaje i ratują swój związek. Z tego, co wiem, wszystko jest w porządku, wyjaśnili sobie nieporozumienia i teraz korzystają z uroków wyspy, jako para zakochanych w sobie do szaleństwa ludzi. Kryzys już za nimi.

***

Obudził mnie delikatny, niesamowicie przyjemny dotyk na moim nagim ciele. Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam, że to Rachel jeździł swoim palcem od mojego ramienia do biodra i z powrotem. Uśmiechnęłam się pod nosem i przywitałam chłopaka słodkim pocałunkiem.
- Która godzina? - mruknęłam jeszcze nie do końca rozbudzona.
- 8:21 - odpowiedział odwracając głowę, żeby spojrzeć na zegarek.
- Muszę iść do pracy - westchnęłam z wyraźnym niezadowoleniem.
- Weź wolne - zaproponował Bolan wzruszając ramionami, jakby była to rzecz oczywista.
- No jasne. - powiedziałam sarkastycznie i zaczęłam wstawać z łóżka. Pozbierałam swoje rzeczy i wciągając na siebie koszulkę chłopaka chciałam wyjść z pokoju. A jako, że stałam właśnie obok łóżka gdzie leżał Rachel, wykorzystał okazję i gdy już chciałam się oddalić, przyciągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam na nim i zaczął mnie całować. Kiedy jego dłonie zawędrowały pod koszulkę i chciał już ją ze mnie zdjąć, odsunęłam się nieco.
- O nie kochanie. Muszę iść do pracy. - ostudziłam jego zapał i zabierając jego ręce z mojego ciała pocałowałam go tylko przelotnie i wyszłam zostawiając go z niezadowoloną miną.

Weszłam do swojego pokoju i podeszłam do szafy. Wyjęłam jakieś pierwsze lepsze ciuchy i pognałam do łazienki. Trochę zaspałam i miałam mało czasu, więc szybko musiałam się ze wszystkim uporać. Oczywiście uśmiech nie schodził z moich ust. W tym momencie byłam naprawdę szczęśliwa i miałam nadzieję, że tak już pozostanie.


Rachel:
Wstałem i po uprzednim ogarnięciu się zszedłem na dół do kuchni. Chłopaki już tam siedzieli i wpierdalali jakieś kanapki, więc się dosiadłem.
- Stary, co się u Ciebie wczoraj działo? - zapytał Sabo, jak tylko usiadłem na krześle, a reszta zaśmiała się porozumiewawczo.
- Miłość, Snake, miłość - wyjaśniłem wyraźnie zadowolony.
- A z kim to tak tą miłość uprawiałeś, huh? - tym razem pytanie zadał Sebastian, poruszając brwiami w górę i w dól.
- Z... Ivy - odpowiedziałem dość spokojnie, a Baz wypluł pitą właśnie herbatę.
- No w końcu! Już myślałem, że nigdy jej nie powiesz - ożywił się Scotti. No tak. On wiedział, że czuję coś do Ivy od dawna, bo gadaliśmy o tym już jakiś czas temu. Co prawda byliśmy najebani, ale chuj z tym.
Było widać, że chłopaki naprawdę cieszą się z tego, że jesteśmy razem.

***

Właśnie wracam do domu z pracy. Kiedy przemierzałam ulice Los Angeles moim Mustangiem zaczęłam rozmyślać, jak wiele wydarzyło się przez ostatnie trzy miesiące. Maria wyjechała i straciłam najlepszą przyjaciółkę, byłam w trasie ze Skid Row i Guns N' Roses zdobywając nowych przyjaciół oraz... szczęśliwie się zakochałam. Westchnęłam i dopiero teraz zorientowałam się, że od dobrych kilku minut siedzę w zaparkowanym pod domem, zgaszonym samochodzie. Szybko z niego wyszłam i skierowałam się do domu. Otworzyłam drzwi i poszłam do salonu rzucając torbę na kanapę. W pokoju był tylko Sebastian.
- Chodź tu do mnie - powiedział szeroko rozkładając ramiona. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego ciało.
- Strasznie się cieszę - spojrzałam na niego marszcząc brwi. - No Ty i Rachel..
- A, dzięki - wyszczerzyłam się i pocałowałam go w policzek.
Niestety nie zdążyliśmy już nic powiedzieć, bo w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu. Podeszłam do aparatu i podniosłam słuchawkę.
- Halo? - zapytałam ciekawa, kto może dzwonić. Może Maria?
- Ivy? Jak dobrze, że to Ty - to była Michelle - Możesz przyjechać? - poprosiła wręcz błagalnym tonem. Zaraz. Czy ona płakała?
- Michy co się dzieje? O co chodzi? - pytałam coraz bardziej zaniepokojona.
- Po prostu przyjedź!
- Za 10 minut będę! - zapewniłam dziewczynę i odłożyłam słuchawkę na widełki.
- Co jest? - zapytał Baz uważnie się we mnie wpatrując.
- Właśnie nie wiem. Jadę do Michelle. - oznajmiłam i zaczęłam przeszukiwać torbę. W końcu znalazłam kluczyki do samochodu i bez słowa wyszłam z domu mijając się w progu ze Snake'm. Odpaliłam Mustanga i jak najszybciej się dało podjechałam pod HellHouse. Wysiadłam z auta i chwilę później pukałam już do drzwi. Prawie od razu otworzyła mi Michelle. Była roztrzęsiona, a na policzkach miała ślady łez.
- Dziękuję, że przyjechałaś - powiedziała i zrobiła mi miejsce, żebym mogła wejść do środka.
- Co się dzieje? - zapytałam, kiedy siedziałyśmy już na kanapie w salonie.
- Pokłóciłam się z Axlem - zaczęła blondynka - Miał pretensje, że nie mam dla niego czasu, chociaż prawda jest taka, że to on w kółko siedzi z chłopakami, albo gdzieś się zamyka i piszę... Chciałam z nim o tym porozmawiać, ale Axl zaczął zwalać całą winę na mnie... Stwierdziłam, że nie będę tego dłużej słuchać i chciałam wyjść, ale wtedy on wpadł w szał, zaczął krzyczeć, że jak ze mną rozmawia to mam go słuchać... Ja nadal upierałam się przy swoim, więc mnie uderzył... Byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam, co mam zrobić, a on wyszedł z domu trzaskając drzwiami...
- Zajebię gnoja - skomentowałam. Czułam, że zaczynam gotować się ze złości.
- Nie, proszę Cię! Jeszcze Tobie coś zrobi! A to moja wina... Mogłam go słuchać!
- Co Ty pieprzysz? Michelle! Nigdy nie będzie Twoją winą to, że Axl Cię uderzył! - zapewniłam ją wstając i siadając obok niej na kanapie. Delikatnie dotknęłam jej dłoni spoczywającej na kolanie. W głowie mi się nie mieściło, że Rose mógł zrobić coś takiego!
- A gdzie reszta?
- Slash z Misty są na tych Hawajach, a chłopaków jak zawsze nie ma... Przepraszam, ale nie miałam do kogo się zwrócić... - spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
- Daj spokój! Od tego są przyjaciele - powiedziałam i przytuliłam blondynkę.

Siedziałam z nią już jakieś dwie godziny. W tym czasie zdążyła się uspokoić, ale zaczęła zastanawiać nad przyszłością swojego związku. Moje zdanie na ten temat doskonale znała: uderzył Cię, więc go zostaw. Jednak ona naprawdę go kochała i wydaję mi się, że da mu jeszcze jedną szansę. Podobno już trzecią. Ale jeszcze nigdy nie podniósł na nią ręki. aż do dzisiaj. Co nie znaczy, że tego nie zrobi po raz drugi. Ale nie mogłam jej do niczego zmusić, to musi być jej decyzja.
- Jedź do domu, Ivy. Jest już późno, a Ty i tak wiele dla mnie zrobiłaś. - odezwała się w pewnym momencie blondynka.
- A jak Axl wróci i znowu zrobi Ci jakąś awanturę? Boję się o Ciebie, Michy.
- Dzisiaj nie wróci, jestem tego pewna. Wracaj do domu i mną się nie przejmuj, dam sobie radę. No dalej zbieraj się, bo za chwilę sama Cię stąd wykopię! - widzę, że humor zaczyna jej dopisywać. Zdecydowanie bardziej do twarzy jej z uśmiechem.
- No już idę, spokojnie - obydwie się zaśmiałyśmy - Ale gdyby coś się działo, cokolwiek, nawet jeśli będziesz chciała tylko pomilczeć, dzwoń o każdej porze dnia i nocy - dodałam już poważnie, gdy stałyśmy pod drzwiami.
- Dziękuję, naprawdę dziękuję - przytuliłyśmy się do siebie i po chwili znów przemierzałam ulice Miasta Aniołów.

Weszłam do domu i słysząc jakieś głosy, poszłam do salonu. W środku zobaczyłam... Axla! Stał sobie jak gdyby nigdy nic na środku pokoju i gadał z chłopakami. Zaczęłam się gotować ze złości.
- Ty skurwielu! Jak śmiałeś ją tknąć?! - doskoczyłam do niego i wymierzyłam siarczysty policzek. Jego głowa obróciła się w bok, a rude włosy przykryły prawie całą twarz. Jednak mimo to widziałam wściekłość w jego oczach, a on sam zaczął niebezpiecznie dyszeć. 
- Jakim chujem trzeba być, żeby uderzyć kobietę! No co? mnie też uderzysz, tak jak Michelle? - już miał zamiar mi oddać, gdy doskoczył do niego Rachel i odepchnął ode mnie, a ja zostałam wyprowadzona z salonu przez Sebastiana.
- Ivy uspokój się!
- Jak mam się uspokoić? On ją kurwa uderzył!
- Wiem i wszyscy mamy zamiar z nim poważnie i dosadnie na ten temat pogadać, więc nie utrudniaj.
- Czyli co? - zapytałam patrząc na blondyna wyczekująco.
- Czyli Axl zostaje na noc
- Chyba sobie kurwa kpisz?! - Bach pokręcił przecząco głową - W takim razie ja jadę do Michelle - w tym momencie z salonu wyszedł Rachel, a Baz wrócił zostawiając nas samych.
- Jadę nocować do Chelle - oznajmiłam brunetowi - nie chcę, żeby była sama, a poza tym nie chcę przebywać dzisiaj z Rose'm w jednym domu - podeszłam bliżej Bolana i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Masz rację. Tak chyba będzie najlepiej. Przynajmniej nie będę się musiał martwić, że Axl coś Ci zrobi, bo chyba bym go zajebał. A tak to w męskim gronie wyjaśnimy mu, że kobiet się nie bije.
- Tylko nie przesadźcie. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka.
- Jasne - odpowiedział, a ja po chwili wyszłam z domu.
Po drodze do HellHouse wjechałam jeszcze do monopolowego po dwie butelki wina i tak zaopatrzona stawiłam się pod drzwiami siedziby Gunsów. Otworzyła mi nieźle zaskoczona moim widokiem Michelle, a ja tylko pomachałam jej butelkami przed nosem. Blondynka zaśmiała się i wpuściła mnie do środka. 
- Co Ty tu robisz? - zapytała szukając korkociągu.
- Przyjechałam dotrzymać Ci towarzystwa. - wyszczerzyłam się, a ona spojrzała na mnie tylko wzrokiem mówiącym "jasne, jasne, już Ci wierzę".
- Oj no dobra. Jak wróciłam do domu to zastałam w nim Axla no i tak jakoś wyszło, że nie chciałam z nim przebywać, więc przyjechałam. Ale oczywiście na Twoim towarzystwie też mi zależy. - wytłumaczyłam, ostatnie zdanie wypowiadając żartobliwym tonem.
- Axl jest u Was? No to opowiadaj mi wszystko! - rozkazała Chelle biorąc korkociąg w dłoń i poszłyśmy do salonu. Tam siedząc i pijąc wino opowiedziałam jej, co się zdarzyło u nas.

Po godzinie miałyśmy już bardzo dobry humor zapewne dzięki winie, którego piłyśmy już drugą butelkę. Temat Axla skończyłyśmy już dawno i teraz opowiadałam blondynce, co jest między mną, a Rachelem. 
- Ale się cieszę! Cholernie do siebie pasujecie! - zapewniła Michy upijając płyn z kieliszka - A tak się zarzekałaś, że żaden Ci się nie podoba, kłamczucho!
- Oj no, bo nie chciałam tak od razu mówić - zaśmiałam się.

- A kiedy wraca Misty ze Slashem? - zapytałam otwierając trzecią butelkę, którą znalazłyśmy w zapasach Gunsów.
- Mówili, że w sobotę. Podobno w ich związku jeszcze nigdy nie było tak dobrze jak jest teraz. - odpowiedziała blondynka podkładając mi kieliszek, który od razu zapełniłam.
- To wspaniale! Szkoda by było, gdyby zaprzepaścili taką miłość - ucieszyłam się i stuknęłyśmy się kieliszkami, po czym upiłyśmy trochę czerwonej cieczy.

Rozmawiałyśmy tak jeszcze o wszystkim i opróżniłyśmy łącznie 3,5 butelki, po czym zmęczone poszłyśmy spać. To był ciężki dzień i mam nadzieję, że wraz ze wschodem słońca, wszystko się wyjaśni i będzie tak jak być powinno.


8 komentarzy:

  1. Jeeeej mam dedykację ;) ale o rozdziale...
    ciesze się że Misty ze Slashem są szczęśliwi. Jestem ciekawa jak przyjadą jak będzie słodko ;) no i Booooolan jeeej jak tu go nie kochać ? :D oni sa tak fajnie blisko ze soba (w sensie chłopcy) że az milo, a takiego przyjaciela jak Bach też bym chciała. No i Axl w końcu pokazał jaki jest...niestety. Biedna Michelle, mam tylko nadzieję że Skid Row mu przemowią do rozumu. I jaki Bolan bohaterski ;) widać że kocha Ivy i jej na niej zależy. I tak ma być jak najdłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze dziękuję za dedykację. No w końcu się nam udało i mam nadzieję że mnie nie znienawidzisz!
    Po drugie nie mów mi więcej że nowy rozdział jest do dupy!
    Widzisz mówiłam ci że jak ja mówię że nie będzie to znaczy że nie będzie No!
    Kurwa ale zajebiście się cieszę że Misty i Slash się dogadali... Pasują do siebie. No i jak to zajebiście słodko że Bolan jest Z Ivi! Ci to już wgl do siebie pasują!. Mam nadzieję że tak już pozostanie.
    Axl uderzył Michelle... i kutas se po wszystkim jeszcze wyszedł z domu! Dobrze że Ivi mu przyjebała. Myślę że mimo że nie znamy Axla to i tak mniej więcej wiemy jaki on był ale mam nadzieję że Skidzi przemówią mu do rozsądku i przeprosi Chelle. Babski wieczorek przy dobrym a przede wszystkim mocnym i tanim winku zawsze spoko!
    Czekam na następne :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, jestem ciekawa, jak długo będzie dobrze między Misty a Slashem, kiedy to wrócą do domu. W sumie, to jakoś tam nie sądze, aby tam było długo między nimi dobrze, bo Slash by musiał się pilnować, a mam wrażenie, ze Slash na razie nie jest do tego zdolny, aby przestać się aż tak bardzo bawić. No cóż.

    Dobra, i Axl musiał kiedyś w koncu zaznaczyć Michy kto rzadzi i właśnie to zrobił. Ah, zawsze w opowiadaniach czekam na tem moment, kiedy to jego dziewczyna bedzie ryczała, ze została tak brzydko potrkatowana. No dobra, ja mam takie samo zdanie, jak Ivy, ze powinna Axl zostawic i nie wazne, ze ona go kocha. Nie wazne. Jak raz uderzył, to bedzie robił to dalej,, a to ze jest to Axl to przeciez nie ma zadnego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie ,że są razem ... mam nadzieję ,że wytłumaczą Axl'owi ,że kobiet się nie bije czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na kolejny framgnet "Niebo jest Wszędzie" Trochę o tym, jakie ukryte pasje ma Elena i o Tony'm, który zderza się z brutalną rzeczywistoscią showbiznesu. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehh.. mój zapłon w dodawaniu komentarzy mnie przeraża ale nie o tym teraz xd podziękowania dla mnie <3 i ja już nie chce słyszeć że rozdział jest chujowy zrozumiano?
    Aaa Slash i Misty są szczęśliwi na Hawajach i nadzieje że taki nastrój w ich związku będzie się długo utrzymywał xd i się ciesze że Bolan jest z Ivy <3 no i Axl pokazał na co go stać i jaki jest ale to musiało się kiedyś wydarzyć bo nie możliwością by było jak byłby spokojny...

    OdpowiedzUsuń
  7. http://gunsnroses-story.blogspot.com/2013/01/14-years-rozdzia-19.html
    Zapraszam na 19 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Axl gnój park 1... ciekawe,czy będzie więcej XD Nie no serio gnój. Ja jeszcze w takim Gunsowym klimacie, bo dopiero co skończyłam czytać Slashową biografię, a tam się oooj dużo dzieje! Po raz 54654654 powtórzę, że kocham twojego bloga, bo Skid Row <3 Rachel *_* Sebastian *_____*
    A Slashowi i Misty na tych Hawajach, to się na serio dobrze układa? Bo trochę szkoda mi tej Michelle. Fajnie by było, jakby kopnęła Axla w tyłek, a Slash by się nią zainteresował :P Moja teoria spiskowa od siedmiu boleści XD

    OdpowiedzUsuń