czwartek, 17 stycznia 2013

Psycho Love - Rozdział 9

Czytając rozdział polecam posłuchać piosenkę. Słuchałam jej podczas pisania i wydaję mi się, że wpasowuję się w klimat. ;)



2 miesiące trasy minęły nam strasznie szybko i nim się obejrzeliśmy byliśmy już w samolocie lecącym do Los Angeles. Czas na trasie upływał nam oczywiście na próbach, koncertach i imprezach.

***

Dziś sobota, więc na szczęście nie muszę iść do pracy. Od naszego powrotu minęły dwa tygodnie, a ja cały czas jestem w trakcie pisania artykułu na temat trasy. Jednak udało mi się narobić kilka notatek, a nawet powiedziałabym, że jest ich cholernie dużo, które teraz muszę zebrać w jedną całość i jakoś logicznie połączyć.
Schodziłam właśnie do kuchni, żeby zrobić sobie jakieś śniadanie. I stanęłam jak wryta. Powodem było to, że w środku zobaczyłam krzątającą się Misty. Sama jej obecność nie zrobiłaby raczej na mnie takiego aż wrażenia, ale brunetka ubrana była jedynie.... w koszulkę Scottiego! Nie wiem ile czasu stałam tam jak skamieniała, ale byłam tak zaskoczona, że zupełnie nie wiedziałam, co mam zrobić.
- Cz-cześć - przywitałam się niepewnie, kiedy dziewczyna mnie zauważyła.
- Witaj - wydawała się równie zakłopotana co ja.
- A chłopaków nie ma? - spytałam wchodząc do kuchni i siadając na krześle przy stole. Wydało mi się dziwne, że nie słyszę żadnego z nich.
- Nie, zostawili kartkę na lodówce, że muszą wyjść na spotkanie z wytwórnią.
Kiwnęłam jedynie głową. Wszystko było takie jakieś... dziwne. Po pierwsze: co tu robi Misty i to jeszcze tak.. ubrana? Po drugie: chłopaki nigdy nie zostawiali kartek. Zaczynam się gubić.
- Misty? - spojrzała na mnie uważnie - nie chcę być wścibska, ale... co ty tu robisz?
Brunetka momentalnie posmutniała i spuściła głowę. Kazałam jej usiąść na krześle, a sama wstałam i zrobiłam nam herbatę. Kiedy już postawiłam przed dziewczyną kubek z gorącym napojem i usiadłam na przeciwko niej, ta objęła go dłońmi i zaczęła mówić:
- Wiem, co sobie właśnie myślisz - w tym momencie spuściłam wzrok na stół - ale nie spałam z nim. - brunetka podniosła kubek do ust, po czym kontynuowała - Po prostu Slash znowu się naćpał, ale tym razem totalnie przegiął. Wziął za dużo i zaczął krzyczeć, rzucać przedmiotami, w pewnym momencie myślałam, że mnie uderzy... Powstrzymał się w ostatniej chwili i jebnął w ścianę. Byłam totalnie przerażona i nie wiedziałam, co mam robić, a on po chwili opadł z sił i zasnął. Kiedy już się trochę uspokoiłam wybiegłam z domu, ale nie wiedziałam, gdzie mam pójść, więc przyszłam do Was. Drzwi akurat otworzył mi Scotti i jak tylko mnie zobaczył to od razu wciągnął mnie do środka. Byłam totalnie roztrzęsiona, więc zaoferował mi swój pokój i ubranie, żebym mogła przenocować. Sam spał na kanapie w salonie.
Patrzyłam na nią otępiałym wzrokiem. Nie spodziewałam się czegoś takiego po Slashu.
- Co masz zamiar teraz zrobić? - zapytałam brunetkę, która nerwowo pocierała swoje ramiona.
- Nie wiem... Coś się psuje w naszym związku... Coś się wypaliło... Mam wrażenie, że obydwoje zaczynamy się dusić w tym chorym układzie.
- Czyli co? Rozstanie? - zadałam kolejne pytanie. Nie mieściło mi się w głowie, że mogą się rozstać. Przecież tak się kochali.
- Mam kurwa totalną pustkę w głowie! Myślę, że najpierw damy sobie czas na ochłonięcie, a później spróbujemy ratować związek, o ile będzie co.
Uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco, co prawie niezauważalnie odwzajemniła. Zrobiło mi się jej żal. Zdążyłam się przez te dwa miesiące zaprzyjaźnić z nią i Michelle i kiedy one cierpiały, ja cierpiałam z nimi. Chociaż z drugiej strony moim przyjacielem był także Slash i w razie ich ewentualnego rozstania, nie chciałam wybierać między nimi, po prostu bym nie umiała. Już miałam się odezwać, gdy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałyśmy na siebie zdziwione. Skidzi to na pewno nie byli, bo oni by najzwyczajniej w świecie weszli. Wzruszyłam ramionami i poszłam otworzyć.
- Jest u Was Misty? - zdziwiłam się widząc Hudsona, ale w sumie mogłam się tego spodziewać. Był zdenerwowany i... smutny?
- Jest, ale nie wiem, czy... - nie dokończyłam, ponieważ w drzwiach kuchni pojawiła się brunetka.
Gdy Slash zobaczył ją tak ubraną wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Ze smutnego przeobraził się w wściekłego. Mięśnie twarzy momentalnie się mu napięły, a szczęki zacisnęły.
- Co to ma kurwa być?! Pierdoliłaś się z nim?! W chuja mnie robisz?! - krzyczał wkurwiony coraz bardziej zbliżając się do przestraszonej brunetki.
- Nie Slash! To nie tak... - próbowała tłumaczyć się dziewczyna, ale Mulat w ogóle jej nie słuchał. W momencie, gdy Slash chwycił swoją dziewczynę za ramię, do domu wrócili chłopaki ze Skid Row. Spojrzałam na nich wielkimi oczami, wiedziałam, że to nie przyniesie nic dobrego. Zespół był totalnie zdezorientowany, patrzyli to na mnie, to na kłócącą się parę. Gdy Slash ich zauważył wpadł w jeszcze większy szał. Puścił Misty i doskoczył do Scottiego, chwytając go za koszulkę i przypierając do ściany.
- Ty skurwielu! Pierdoliłeś moją pannę?! Mało masz dziwek?! Musiałeś wpychać chuja w moją dziewczynę?!
- Uspokój się kurwa! Nie spałem z nią! - Hill odepchnął od siebie Hudsona. - Nie trzeba było tyle ćpać! Masz zajebistą dziewczynę, zajmij się nią, albo zrobi to ktoś inny!
- I niby tym kimś będziesz kurwa Ty?
Scotti nie odpowiedział i teraz obydwoje stali na środku salonu i mierzyli się spojrzeniami.
Misty była tak zdenerwowana całą sytuacją, że cała się trzęsła, więc przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam. Spojrzałam na chłopaków. Byli niemniej zaskoczeni niż ja i patrzyli na wszystko biernie, zdumionymi oczyma. Na szczęście na razie nie potrzebna była ich interwencja.
Jednak wśród gitarzystów znów nawiązała się jakaś przepychanka poprzedzona nie zbyt miłą wymianą zdań, więc Skidzi ruszyli, żeby ich rozdzielić, a ja zabrałam przestraszoną brunetkę do kuchni.
Posadziłam ją na krześle i poczęstowałam papierosem, wyjmując także jednego dla siebie. Siedziałyśmy w takiej ciszy kilka minut, aż do pomieszczenia nie wszedł Snake mówiąc, aby Misty poszła do salonu. Brunetka spojrzała tylko na niego, potem na mnie, a kiedy dostała moją aprobatę w postaci kiwnięcia głową, wstała i wyszła bez słowa. Po chwili w kuchni pojawili się również Rachel, Sebastian i Rob.
- Ochujeliście? Dlaczego zostawiliście ich samych? - naskoczyłam na nich obawiając się konsekwencji tak nieodpowiedzialnego zachowania.
- Spokojnie. Sytuacja jest już załagodzona i czas, żeby sobie poważnie pogadali - podszedł do mnie Sebastian i pogładził moje ramiona. Popatrzyłam po wszystkich szukając w ich twarzach potwierdzenia słów wokalisty i gdy je znalazłam, odetchnęłam i nieco się uspokoiłam.

Kilka minut później w pomieszczeniu pojawił się Scotti, bez wyraźnych obrażeń, więc stwierdziłam, że chyba faktycznie sytuacja jest opanowana. Chłopak oparł się o lodówkę i przymknął oczy. Otworzył je jednak po chwili, czując na sobie nasze wyczekujące spojrzenia.
- Już jest ok, teraz we dwójkę muszą sobie wszystko wyjaśnić - wytłumaczył nam i zapalił papierosa.
Wypuściłam głośno powietrze z ust, co zwróciło uwagę Bolana, który pogładził lekko moje kolano, jako że siedziałam obok niego z nogami podciągniętymi pod brodę.

Nie wiem ile czasu już tak siedzieliśmy, ale każdy z nas czuł zniecierpliwienie. Snake stał oparty o blat i gapił się przez okno, Sebastian stukał palcami o stół, Scotti opierał się o tą lodówkę i zdążył już wypalić chyba całą paczkę fajek, Rachel bawił się zapalniczką, Rob siedział z głową podpartą dłonią, a ja uparcie skubałam nitki z dziury w moich przetartych jeansach.
W końcu w drzwiach pojawiła się Misty, co od razu oderwało nas od pełnionych czynności i zwróciło naszą uwagę w jej stronę.
- Chciałam Wam bardzo podziękować za nocleg i w ogóle za wszystko. A szczególnie Tobie Scotti. - tu podeszła do chłopaka - przeze mnie miałeś kłopoty, przepraszam i dziękuję. - przytuliła go delikatnie.
Wtedy do kuchni wszedł Slash. Serce mi stanęło, przeczuwając znowu problemy, jednak nic podobnego nie miało miejsca. Para stanęła obok siebie. Wszyscy chcieliśmy zapytać o to samo, ale na odwagę zdobył się jedynie Sebastian:
- Co teraz? - zapytał patrząc uważnie na Mulata i brunetkę.
- Wyjedziemy na kilka dni, żeby pobyć trochę razem, z dala od ludzi i postaramy się uratować to, co się rozsypało. - wytłumaczyła Misty - No to ja lecę się przebrać - i już jej nie było, a my zostaliśmy w kuchni z chyba trochę głupimi minami. Miałam wrażenie, że tyle się dzisiaj wydarzyło, iż przestaje nadążać. Czułam się jak małe dziecko, które pierwszy raz jest na karuzeli, a ta pędzi zdecydowanie zbyt szybko, a ono błaga mamę, by zwolniła. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
Po niecałym kwadransie dziewczyna była już z powrotem, więc podziękowali jeszcze raz i wyszli. My jedynie spojrzeliśmy po sobie i kręcąc głowami zajęliśmy się własnymi sprawami. Ja opuściłam kuchnię i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na podłodze i biorąc w ręce moją gitarę akustyczną zaczełam uderzać w struny.  Właśnie grałam "Stairway To Heaven", kiedy uświadomiłam sobie, że musiałabym pogadać z Hill'em. Jest moim przyjacielem i nie chcę, żeby cierpiał tylko dlatego, że znalazł się w samym środku sporu pewnej zagubionej pary.
Wstałam, odłożyłam akustyka na miejsce i skierowałam się do pokoju muzyka. Stojąc pod drzwiami delikatnie zapukałam i słysząc "wejdź", nacisnęłam klamkę. Chłopak siedział na łóżku strojąc gitarę. Kiedy weszłam, odłożył ją i kazał mi usiąść. Spełniłam prośbę i usiadłam na łóżku, które pod moim ciężarem lekko się ugięło.
- Czujesz coś do niej? - zapytałam od razu. Pytanie trochę zdziwiło chłopaka, ale dosyć szybko odpowiedział:
- Nie wiem... jest śliczna, inteligentna i urocza, ale nie sądzę, żebym czuł do niej coś więcej - odpowiedział patrząc mi w oczy. Uwierzyłam.
- To dobrze. Bo nie wydaję mi się, że się rozstaną.
- Mi też nie. I fajnie. Pasują do siebie.
Pokiwałam twierdząco głową, a następnie szczerze się do siebie uśmiechnęliśmy.
- Co powiesz na mały jamming? - zapytał Scotti poruszając charakterystycznie brwiami.
Wybuchnęłam śmiechem i pognałam po swój bas.

7 komentarzy:

  1. O matko matko jaka akcja !!!!! Slash jak zwykle przesadza i później musi wszystko odkrecać, ale dobrze że sobie wszystko wyjaśnili... chyba :) Scotti boże jak ja go kocham <3 biedny był kozłem ofiarnym, ale dobrze odpowiedział Slashowi. Czekam na dalszy ciąg ale wydaje mi się że wszystko się wyjaśniło ;) teraz więcej Bolana i Ivy... niech w końcu się do siebie zbliża ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, jestem po stronie Slasha. Co prawda Hduson nie zachował się ładnie i nie powinien też sie tak zachować, ale po tym co odwaliła Misty w ostatnim rozdziale, to przestałam ją lubic i twierdze, że daje Hudsonowi powody. Poza tym Ivy (?) Powidziała, że Slash i Misty tak się kochaja i szkoda, jakby sie rozstali. Ja tu wcale nie widzę, aby sie kochali, no chyba ze jestem slepa i ułamona i nie potrafię dopatrzeć się tej miłosci. Przeciez kiedy ludzie się kochaja, to nie robią sobie takich rzeczy. To też nie wiem na jakiej podstawie Ivy twirdzi, ze ta dwójka się kocha.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale zajebista akcja!!
    Nie dziwie aie Hudsonowi ze tak zrareagowal na widok swojej dziewczyny w koszulce nie wiem czy mozna tak powiedziec ale w koszulce przyjaciela
    ale fajnie ze sobie wszysti wyjasnili i chca to ratowac.
    trasa faktycznie szybko zleciala ale wazne ze bylo fajnie :D
    nie ma to jak maly Jamming :P
    czekam na nastepne:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na kolejny rozdział Zagubionego Księcia :) http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tu pisać , genialne jak zwykle czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co mam napisać w tym komentarzu jak zawsze bo Ty już znasz moje zdanie xd
    Zdziwiłam się zachowaniem Slasha, że czymś tam rzucał, ale ciesze się że wszystko sobie wyjaśnili i już będzie dobrze ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam coraz większy problem z pisaniem komentarzy, bo ile można słodzić. Tylko kurcze nie mogę napisać niczego negatywnego, bo kurde no podoba mi się strasznie! Mam słabość do Skid Row i tyle :P

    nowy: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń