piątek, 11 stycznia 2013

Psycho Love - Rozdział 7

Ze snu wyrwał mnie mocny uścisk i potrząsanie. A akurat śpiewałam z Lennonem.
- Ała! Sebastian delikatniej! - naskoczyłam na blondyna, który w odpowiedzi zrobił głupią minę, na co oczywiście zaczęłam się śmiać i cała złość mi przeszła.
- Budź się, bo za chwilę lądujemy! - zakomunikował mi wokalista i jak na potwierdzenie jego słów, z głośników popłynął głos stewardessy mówiący o zapięciu pasów i podchodzeniu do lądowania.

Zebranie się z samolotu, odbiór bagażu i wyjście z tego lotniska zajęło nam sporo czasu, z racji tego, że byliśmy dość dużą grupą. Axl przy okazji zrobił awanturę jakiemuś kolesiowi, bo ten szturchnął Michy przy przechodzeniu. Razem z chłopakami ze Skid Row spojrzeliśmy na niego zdziwionym wzrokiem, w końcu nie byliśmy przyzwyczajeni do takich zachowań. Jednak Slash tylko powiedział nam, że mamy się nie przejmować, a Izzy szybko załagodził sytuację.
Po chwili już bez żadnych problemów byliśmy w drodze do hotelu.

Axl razem z Sebastianem i Alanem, menadżerem Gunsów, podeszli do recepcji, aby nas zameldować i odebrać klucze do naszych pokoi, a my zostaliśmy w holu. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Było całkiem ładnie, chociaż w sumie hotel jak hotel. Niektórzy rozsiedli się na kanapach, a ja stanęłam pod ścianą i się o nią oparłam plecami. Zaczęłam obserwować Slasha z Misty. Byli taką fajną parą, widać, że się kochają. Hudson akurat odgarniał brunetce niesforny kosmyk z policzka, po czym ją w niego pocałował. Zazdrościłam im. Ja jak zawsze byłam sama, a facet, który mi się cholernie podobał raczej nie traktował mnie jak potencjalną dziewczynę. Z zamyśleń wyrwał mnie pstryczek w nos.
- Nie myśl tyle, bo zostaniesz myśliwym. - taaa, Snake i jego mądrości życiowe. W odpowiedzi tylko krzywo się uśmiechnęłam.
- No i widzisz, tak od razu lepiej. - zaraz, skąd on ma batona?
- Ej! Podziel się! - powiedziałam robiąc słodką minkę. Ten tylko spojrzał na mnie z uśmiechem i pokręcił przecząco głową. Zrobiłam oburzoną minę i chciałam sama sobie zabrać, ale Sabo uniósł rękę do góry, a ja miałam taką ochotę na tego batona, że zaczęłam skakać, żeby go dosięgnąć. Wiem, że robiłam z siebie idiotkę na środku hotelu, ale to był Snickers!
- A Wy co odpierdalacie? - kątem oka zauważyłam Bolana ze... Snickersem! Szybko porzuciłam Dave'a i podeszłam do basisty.
- Racheeeel..... - powiedziałam przymilnie przeciągając słowo.
- Tak? - odwrócił się do mnie.
- Podziel się. - poprosiłam.
- Trzymaj - podał mi batona i takim oto sposobem zjedliśmy go na pół. A Sabo tylko wytknęłam język.
Po chwili każdy z nas otrzymał klucze i udaliśmy się do windy. Mieliśmy pokoje na tym samym piętrze, więc razem wysiedliśmy i zaczęliśmy szukać na drzwiach pokoi numerków, które znajdywały się na kluczach. W końcu wszyscy odnaleźli swoje i skierowaliśmy się do środka, żeby się jakoś ogarnąć. Okazało się, że mam pokój obok Michelle z Rosem i Sebastiana, a na przeciwko Slasha z Misty.
Weszłam do pokoju i zostawiając walizkę na środku walnęłam się na łóżko. Na dzisiaj chyba nie mieliśmy żadnych konkretnych planów, więc miałam zamiar się porządnie wyspać. Odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno. Było już dosyć późno, więc zaczynało się ściemniać. Ale nie mogłam odpuścić sobie tego, dla czego zawsze chciałam przyjechać do Paryża. Wstałam i zostawiając wszystko, tak jak jest, wyszłam z pokoju.
Przekroczyłam drzwi hotelu i swoje kroki od razu skierowałam do sklepu, gdzie kupiłam butelkę Jacka Danielsa i paczkę fajek. Niosąc zakupy w dłoni udałam się na cmentarz. 
Gdy przekroczyłam bramę wejściową zwolniłam kroku. Miejsce to od razu napawało mnie nostalgią i skłaniało do przemyśleń. 
Odszukałam wzrokiem grób, który chciałam odwiedzić i przystanęłam kawałek od niego. Cały był popisany flamastrami w różne hasła, a na środku stał mały pomnik, wokół którego znajdywało się kilka pustych lub do połowy pełnych butelek po trunkach. Był to grób Jima Morrisona. Legendy, a zarazem jednego z moich największych idoli. Zrobiłam krok w przód, ale na coś nadepnęłam. Uniosłam stopę i ujrzałam zielony flamaster. Schyliłam się, podniosłam go i chcąc dołożyć coś od siebie, napisałam na bocznej tablicy: "death makes angels of us all", po czym usiadłam na prowizorycznej ławeczce przed pomnikiem, odkręciłam butelkę z whiskey, zapaliłam papierosa i upijając co jakiś czas alkohol, zaczęłam z nim rozmawiać. A raczej mówiłam sama do siebie, ale i tak czułam się jakbym rozmawiała z Jimem. Opowiedziałam mu trochę o sobie, o muzyce, o przyjaciołach, ale przede wszystkim zaznaczyłam, jak wielki wpływ miała na mnie jego twórczość. Posiedziałam tam jakieś 1,5h po czym wstałam i zostawiając do połowy zapełnioną butelkę i nie do końca wypalonego papierosa, pożegnałam się i wyszłam na ulice pachnące słodkimi croissantami.

Do pokoju wróciłam po północy. Nawet nie sądziłam, że to wyjście zajęło mi tyle czasu, bo wychodziłam przed 21. Ale wzruszyłam tylko ramionami i wyciągnęłam piżamę (za duża koszulka i bokserki), a następnie poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Po chwili spałam już twardym snem.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do mojego pokoju i nie pozwalające dalej spać. Otworzyłam oczy i od razu zasłoniłam je ręką, bo światło chciało mi je chyba wypalić. No, ale nie było już mowy o dalszym spaniu, więc wstałam i podeszłam do mojej wciąż nierozpakowanej walizki i wyjęłam z niej jakieś ciuchy. Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. Wyszłam z pokoju i zeszłam do restauracji na śniadanie. Jak się okazało większość już tam była, więc się do nich dosiadłam. Wzięłam dla siebie croissanta i sałatkę owocową i usiadłam obok Stevena i Slasha.
- Idziecie dzisiaj na te próby? - zagaiłam pałaszując ananasa.
- Tak. Idziecie z nami, czy zwiedzacie miasto? - zapytał Axl maczając rogalika w konfiturze.
- Szczerze mówiąc wczoraj już trochę zwiedziłam - napotkałam ich zdziwione spojrzenia - wieczorem poszłam na spacer - wyjaśniłam - a poza tym ja i tak muszę iść, żeby przygotować artykuł.
- My też pójdziemy, a na miasto wybierzemy się najwyżej później wszyscy razem - powiedziała Misty na co wszyscy pokiwali głową i zajęli się swoim jedzeniem. Zauważyłam, że Scotti cały czas ją obserwuje. Chyba będę musiała z nim pogadać.
- A znacie ten kawał? - zapytał Steven i nie czekając na niczyją reakcję zaczął opowiadać żart, który wywołał taką falę śmiechu, że prawie zakrztusiłam się jedzeniem. A Popcorn miał zaciesz jeszcze większy niż zawsze. Później już przez resztę śniadania wszyscy opowiadali sobie żarty i w doskonałych humorach udaliśmy się na próby.

Chłopaki w ramach próby zrobili sobie jamming, a my siedziałyśmy na trawie pod sceną. Koncerty odbywać się będą w plenerze, więc tam też miały miejsce wszelkie sprawdzenia sprzętów itd. Zespoły grały właśnie "Mama Kin" Aerosmithów, a my gadałyśmy o wszystkim, tak żeby się lepiej poznać. Dowiedziałam się, że Michelle jest tatuatorką i poznała Axla podczas robienia mu dziary "zwycięstwo albo śmierć", a Misty jest pielęgniarką i opatrywała Gunsów po kolejnej rozróbie w barze. Przy okazji robiłam notatki do artykułu. Szkoda, że nie ma Marii, bo miałabym przy sobie fotografa. A co najważniejsze przyjaciółkę, z którą mogłabym o wszystkim pogadać. Wiem, że jakby co mam dziewczyny, ale znam je krótko i nie byłabym w stanie tak zupełnie się przed nimi otworzyć. Westchnęłam i spojrzałam na scenę. Chłopaki właśnie zrobili sobie przerwę i usiedli na schodkach, wzmacniaczach i na czym się dało i zapalili papierosy. 
- Pograłabym sobie - mruknęłam do siebie patrząc na instrumenty pozostawione na scenie.
- No to na co czekasz? Chodź, idziemy! - spojrzałam zaskoczona na Chelle, która teraz już stała i z wielkim uśmiechem na ustach patrzyła na mnie wyczekująco. Nie sądziłam, że powiedziałam to, aż tak głośno. No, ale dobra. Wstałam i spojrzałam na brunetkę siedzącą na trawie. 
- Idźcie, ja niestety na niczym nie gram. - pokiwałyśmy głową razem z blondynką i wdrapałyśmy się na scenę. Misty poszła razem z nami, ale ona dosiadła się do chłopaków, którzy teraz bacznie obserwowali, to co robimy. Wzięłam czarny bas, należący do Duffa, a Michy chwyciła gitarę Snake'a. Spojrzałyśmy na siebie  z pytaniem w oczach. 
- Co powiesz na "One"? - zaproponowałam na co blondynka od razu się zgodziła. 
"1,2,3" - odliczyłam cicho i zaczęłyśmy grać. Po chwili obydwie tak się zatraciłyśmy, że nie zwracałyśmy uwagi na nic, co się wokół nas działo i napierdalałyśmy robiąc headbangi.

U reszty:
- Wow, niezłe są! - powiedział Duff uważnie patrzący, co się dzieję z jego basem.
- Niezłe? Człowieku one są zajebiste! W końcu to moja dziewczyna! - Rose wypiął dumnie pierś. 
Wszyscy lekko się zaśmiali. Tylko jeden z nich nic nie mówił i nie zwracał uwagi na świat wokół niego. Wpatrywał się w dziewczynę, która właśnie zarzucała swoimi długimi włosami grając refren. Sam delikatnie się uśmiechnął, kiedy ona popatrzyła na Michelle i zrobiła minę a'la gwiazda rocka, na którą dziewczyna Rose'a zaczęła się śmiać myląc strunę. Po chwili obydwie wybuchnęły perlistym śmiechem i odłożyły instrumenty. Ani na chwilę nie spuścił z niej wzroku, podążając oczami za każdym jej ruchem, odkąd odłożyła bas na stojak, aż do momentu, gdy razem z blondynką podeszła do nich.

Ivy:
- No brawo brawo! Tylko nie zakładajcie zespołu, bo nas wyjebiecie z obiegu! - zaśmiał się Sebastian kiedy do nich podeszłyśmy.
- Bardzo śmieszne Baz - odpowiedziałam i pokazałam chłopakowi język. Ten tylko jeszcze bardziej się wyszczerzył.
- To co? Wracamy do pracy? - Izzy zepsuł całą zabawę przypominając mi, że przyjechałam tu również pracować, a nie jedynie się bawić. Chłopaki pokiwali jedynie głowami i wstali. Zdecydowali, że najpierw swoja próbę zrobią Gunsi, a dopiero później Skidzi. Westchnęłam i zeszłam ze sceny. Musiałam wrócić się po mój notatnik, który zostawiłam na trawie. Wzięłam go i wróciłam na scenę, gdzie usiadłam sobie z boku. Gunsi właśnie zaczęli grać "Welcome To The Jungle".
- Normalnie jestem pod wrażeniem. Świetnie zagrałyście - odwróciłam głowę, bo zdałam sobie sprawę, że ktoś do mnie mówi.
- Dzięki - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Rachela. Odwzajemnił gest i poszedł do chłopaków stojących przy jakiś namiotach, bo go wołali. Odprowadziłam go wzrokiem i skupiłam się na zespole, który właśnie zaczął grać "Sweet Child O' Mine". Wsłuchałam się w tekst i dopiero teraz skojarzyłam o kim to.
- Kurwa, ale masz fajnie, że Axl napisał specjalnie dla Ciebie taką piosenkę. - westchnęła Misty i oparła głowę o kolana.
- Dla Ciebie Slash zawsze może napisać jakąś solówkę - zaśmiałam się i rzuciłam notatnikiem i długopisem o podłogę. Nie chciało mi się już pisać. 
- Tak, bo na pewno bardzo dużo z niej zrozumiem. - brunetka wywróciła oczami.
Axl co chwilę spoglądał w naszą stronę, a raczej na swoją blondynkę wyśpiewując kolejne wersy tekstu skierowane specjalnie do niej. Szczęściara. Też chcę, żeby ktoś napisał dla mnie piosenkę.


No i co sądzicie? Ja sama nie wiem, więc ocenę pozostawiam Wam ;P
Cieszę się bardzo, że otrzymałam komentarze od osób, które nigdy nie komentowały i mam nadzieję, że nie było to jednorazowe, bo Wasza opinia bardzo pomaga <3
Przepraszam za błędy ;)



13 komentarzy:

  1. Pierwsza ! :D

    Kawałek o Snickersie boski XD
    I jestem ciekawa kto był tą osobą " u reszty " ?
    I kawałek z solówką Slash'a
    " - Tak, bo na pewno bardzo dużo z niej zrozumiem."
    XD :D
    Rozdział bardzo fajny, i fragment na cmentarzu. Grób Jim'a *.* Ja też tak chcę ;o

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie to jest zajebiście!!
    Dotarli do hotelu... fajny pomysł z tym że Ivy poszła na grób Morrisona.
    Faktycznie z treści wynika że Misty i Slash do siebie pasują no i mam nadzieję że tak już pozostanie!
    Wszystko jest na serio zajebiste!
    Ale ja jestem ciekawa kto wpadł w oko Ivy bo jakoś nie kojarzę :D
    czekam na następne

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa widzę, że wczorajszy film natchnał do spaceru na cmentarz...fajnir też bym poszła ;) nooo Rachel coś się zakochał w Ivy widze... no to czekam na rozwinięcie :D i ten fragment z Misty ( czyli mną ) i Slashem po prostu cudowny. Ja chcę w końcu żeby była z Bolanem więc pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło się czyta, chodź powiem szczerze, że czytałam na wyrywki i dużo nie zrozumiałam :P Skickers rządzi! No i długość oczywiście taka, jaka powinna być!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa też coś Scotti maslane oczy robi do Misty czyżby szykowala się jakas zmiana w partnerach?? No ja na Scottiego mówię tak, wiec zrobisz jak zechcesz

    OdpowiedzUsuń
  6. Wykurwisty rozdział. Ja również rzuciłabym się na batona, nie zważając na to czy stoję na środku hotelu i robię z siebie kretynkę, gdy miałabym na niego ogromną ochotę XD
    Jestem taka ciekawa kto spoglądał na grającą Ivy. Czyżby Rachel się zakochał? To byłoby takie...takie urocze *-*
    No i grób Morrisona również jest. Też chciałabym tam iść. I na kilka innych grobów moich mistrzów.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny , jestem ciekawa kto się podoba Ivy i kto na nią patrzył . Akcja z batonem była niezła. I grób Morrisona byłam tam chylę przed nim czoło był niesamowity . Czekam na następny mam nadzieję ,że pojawi się szybko.

    OdpowiedzUsuń
  8. No no zaczyna się coś dziać między Ivy a... no właśnie, kim? Mam nadzieję, ze chodziło o Bacha ;D
    Scotti, Slash, Misty.... wyczuwam konflikt xd
    Teraz mam ochotę na Snickersa xd
    Grób Jima, też kiedyś tam pojadę <3
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  9. "No mowie Ci jest do dupy" twoje słowa kochana i jak zwykle przesadzasz bo jest dobrze a wlasciwie to bardzo dobrze ; D Wiec teraz juz calkowicie moge sie zacieszac jak Adler xd a co do rozdzialu Ivy i ktos nie zdradze Ci jeszcze czy dobrze mysle xd taa awantura o batona tez tak bym zrobila jak bohaterka ty to dobrze wiesz ; ) To kiedy sie umawiamy na takie granie na gitaracha wiesz ze ja nie jestem cierpliwa ; D Steven opowiadajacy kawaly me gusta ; D wszystko mi sie podobalo wiec czekam na nastepny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja tam też bym sie kłociła o skikersa! No przecież własnie, to jest snikers, haha.
    Narazie jest spokojnie. Co prawda Axl miał już zadatki na jakąs rozróbę, ale wszystko rozeszło się po kościach i bardzo dobrze. Michelle robi tatuaże? Od pewnego czasu, to jest moj wymarzaony zawód, ale cóż. Pozostanie tylko wymarzonym. Już mi bliżej do Misty i jej pielęgniarstwa ;/

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział warty komentarzy ze względu na część "U reszty" i jeszcze kawałek, który jest dalej. Świetnie to napisałaś, bo przez moment naprawdę nie byłam pewna, kto się tak patrzył na Ivy i się nad tym mocno zastanawiałam, no ale potem ten Rachel i nagle stała się światłość. :D A przynajmniej tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że dobrze to odczytałam. Tak czy siak, lubię takie tajemnicze fragmenty. :)
    No dobra, jeszcze Snickers był fajny. XD
    No i grób Morrison. :)
    I w ogóle to znowu wracam na stronę Rachel'a. :3 Przykro mi, Scotti. XD

    OdpowiedzUsuń