piątek, 23 listopada 2012

Psycho Love - Rozdział 3

Piątek. Zegar na ścianie wskazywał 15:48. Siedziałam właśnie w pracy i pisałam recenzje najnowszej płyty AC/DC. Od pierwszego spotkania z Gunsami minął niecały tydzień. Dwa dni po zdarzeniu w klubie przyszli do nas do domu i przeprosili mnie, mówiąc, że nie wiedzieli o moim 'urazie'. A teraz już niby wiedzą? Do dziś nie wiem kto się wygadał.
Było niemiłosiernie gorąco. Na dworze słońce tak przypiekało, że temperatura sięgała chyba 35 stopni. W pokoju, w którym siedziałam nie było lepiej. Wiatrak przymocowany do lampy kręcił się jakby w zwolnionym tempie, tak naprawdę nie dając żadnej ochłody. Próbowałam ratować się zimną puszką Coca-Coli kupioną przed chwilą w automacie na korytarzu, kiedy wracałam z przerwy na papierosa. Jednak niewiele ona dawała, a przy temperaturze panującej w pokoju, po kilku łykach z obrzydzeniem stwierdziłam, iż robi się coraz bardziej ciepła. Na szczęście czekało mnie jeszcze tylko 12 minut pracy. Moje koleżanki z pokoju już dawno zwolniły się wcześniej, pod różnymi pretekstami. Ja niestety nie mogłam, bo recenzja musiała być dzisiaj na biurku naczelnej.
Upiłam ostatni łyk ciepłego już napoju i pustą puszkę wyrzuciłam do kosza znajdującego się pod moim biurkiem. Napisałam ostatnie zdanie i biorąc napisany przeze mnie artykuł skierowałam się korytarzem w prawo. Po chwili byłam pod drzwiami mojej przełożonej i wręczałam jej recenzje. Pożegnałam się i jak najszybciej poszłam do swojego biurka. Wzięłam tylko torbę i wyszłam. W momencie przekroczenia drzwi wejściowych buchnęło na mnie gorące powietrze. Westchnęłam tylko i podeszłam do swojego samochodu. Zawsze zabierałam ze sobą Marię, ale dzisiaj musiała zostać dłużej, bo jakaś gwiazdeczka strasznie kaprysiła i trzeba było powtarzać zdjęcia.
Jestem dziennikarką muzyczną, a blondynka fotografem. Pracujemy w jednej redakcji. Ja jednak piszę tylko o muzyce, która mnie interesuje, czyli rockowej. Od popu są inni. Moja praca jest całkiem przyjemna. Do moich zadań należą: wywiady z gwiazdami, chodzenie na koncerty i ich opisywanie, odszukiwanie nowych zespołów i recenzje płyt. Maria za to jest fotografem od wszystkiego. I dzisiaj trafiła jej się wyjątkowo nadęta paniusia.
Odpaliłam mojego czarnego Mustanga i jak najszybciej włączyłam klimatyzację. Oczywiście w Los Angeles w tym momencie była 'godzina szczytu', więc mogłam przygotować się na długie czekanie w korku. Nie jestem cierpliwą osobą, to też po kilku minutach zaczęłam siarczyście kląć. Co za koszmarny dzień. Mam nadzieję, że chłopakom nie przyjdzie do głowy iście gdzieś na imprezę, bo dzisiaj naprawdę nie mam na to ochoty. Czuję się wykończona. Po dobrych 30 minutach stania w korku, trąbienia i złamania kilku przepisów,  parkowałam samochód przed domem.
Wysiadłam z mojej fury i otworzyłam drzwi. Rzuciłam torbę w przedpokoju i weszłam do salonu. Moim oczom ukazali się muzycy i jakieś trzy dziewczyny. Uniosłam jedną brew i rozglądnęłam się po wszystkich. Baz siedział na fotelu i popijał mrożoną herbatę, Rob wachlował się jakąś gazetą chyba, a laski kleiły się do Bolana, Hilla i Snake'a. Oczywiście wraz z moim wejściem, wszystkich oczy zwróciły się w moją stronę.
- A gdzie Maria? - zapytał Baz i widząc moją minę podał mi swoją szklankę. Opróżniłam ją i oddałam mu pustą. Teraz mogę odpowiedzieć.
- Musiała zostać dłużej, ale niedługo powinna wrócić. - oznajmiłam i zmierzyłam dziewczyny zniesmaczonym wzrokiem. One oczywiście zrobiły to samo. - Dobra, idę się trochę odświeżyć. - powiedziałam i nie czekając na niczyją reakcję, pognałam schodami do swojego pokoju. Wzięłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Zimny prysznic w upalne dni, zawsze spoko. Na szczęście do pracy nie musiałam ubierać się w jakieś garsonki i inne sronki. Wyszłam z kabiny, wytarłam się i ubrałam jeansowe szorty, a do tego przydużą koszulkę Metallici, którą zawiązałam tak, że odkrywała mi brzuch, żeby nie było mi aż tak gorąco. Włosy wysuszyłam i związałam w wysokiego 'nieogarniętego' koka. Poczułam, że jestem głodna. No tak, niewiele dzisiaj jadłam. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Żeby dostać się do tego pomieszczenia, trzeba przejść przez salon, więc nie miałam wyjścia. Kiedy przechodziłam czułam na sobie wzrok wszystkich obecnych osób, jednak nie zwróciłam na to uwagi. Weszłam do kuchni, gdzie zastałam Roba. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a ja zaczęłam przeszukiwać lodówkę. Jak zwykle, było w niej niewiele.
- Rooob! - zawyłam, głowę trzymając w lodówce, po czym zamknęłam ją z hukiem.
- Tak księżniczko? - zapytał podnosząc na mnie swoje oczęta. Chyba oderwałam go od rozmyślań.
- Jestem głodna, a nie ma nic do jedzenia - wydęłam wargi i spojrzałam na niego zbolałym wzrokiem. Wiem, że to było dziecinne. Ale miałam to gdzieś.
- Oj biedulka. Chodź zamówimy pizzę. Ja też chętnie coś wszamam, a chłopaki na pewno też. - powiedział i skierowaliśmy się do salonu. Maria już wróciła? Nie zauważyłam nawet, ale skoro siedziała sobie na kanapie  to raczej tak.
- Ludzie! Zamawiamy pizzę? - zadał pytanie Affuso, a wszyscy oczywiście przytaknęli.
Usiadłam obok Marii, a perkusista wykręcał numer.
- I jak tam sesja?
- Nic mi kurwa nie mów! Ta dziunia była okropna! To jej się nie podobało, bo za grubo wyszła, a tamto, bo jednak drugi profil ma lepszy - powiedziała naśladując głos gwiazdeczki, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Swoją drogą czemu nikt mi nie przedstawi tych oto siedzących na przeciwko mnie... dzi... dziewczyn?
Niewychowane tumaństwo. Spojrzałam na nie. Nigdy wcześniej ich nie widziałam. Ciekawe, skąd chłopaki je wytrzasnęli. Z tego, co widziałam byli sobie raczej... hmm...bliscy? Przynajmniej zachowywali się tak, jakby zaraz mieli się tam pieprzyć z nimi. Nevermind.
- A no właśnie! Ivy to jest Melody, Katy i Susan - przedstawił Snake.
- Taaa... Cześć - powiedziałam z niechęcią w głosie, aż mnie Maria szturchnęła łokciem, ale gdy spojrzałam na nią wzrokiem typu "No co?", wzruszyła tylko ramionami.
- Znasz je? - tym razem zwróciłam się do blondynki, już szeptem.
- Nie. Baz coś mi mówił, że spotkali je w klubie czy coś. Ale nie musisz się martwić, raczej długo tu nie pobędą. - ostatnie zdanie wypowiedziała ze śmiechem.
- Że co? - jej słowa dotarły do mnie po pewnym czasie.
- Nic, ja nic nie mówię przecież. Zazdrośnica.
- Pff. - prychnęłam tylko. No dobra. W sumie, może miała trochę racji. Byłam zazdrosna. Ale przecież się do tego nie przyznam. Tak dobrze to nie ma.
Rozmowa coś nam się nie kleiła. Zapewne to przez pewne niechciane towarzystwo, no ale co ja na to poradzę. Z ulga przyjęłam więc dźwięk dzwonka do drzwi. Ruszyłam z salonu i otworzyłam zamaszyście drzwi. Odebrałam zamówienie i położyłam je na stole w pokoju. Byłam tak głodna, że od razu dobrałam się do pudełka z moją ulubioną, hawajską pizzą. Rob wie, co lubię najbardziej. Pożerałam ją w błyskawicznym tempie, a kiedy brałam ostatni kawałek natrafiłam zdziwiony i wyraźnie zniesmaczony wzrok 'koleżanek'. No tak, one prawie nic nie tknęły. W sumie się nie dziwiłam. Są tak chude, że ich żołądki nie przyjmują większej dawki jedzenia. Bidulki. Ale ja nie mam zamiaru nigdy iść na żadną dietę. To nie dla mnie. Po chuj mam się katować? Wolę być gruba, ale szczęśliwa, że jem to, co lubię. Whatever.
Zjedliśmy i wyrzuciliśmy, znaczy się Baz wyrzucił puste pudełka do kosza na śmieci. Później gdzieś się zmyli z Marią, żeby 'pobyć trochę razem'. Świeeetniee. Zostałam sama z chłopakami i tymi tam dziewczynami. Ich zachowanie względem siebie robiło się coraz bardziej niesmaczne, a panienki coraz częściej posyłały mi tryumfujące spojrzenia. Kiedy ręce chłopaków znalazły się pod ich bluzeczkami i zaczęli się namiętnie całować, wstałam gwałtownie i wyszłam na taras. Rozsunęłam szklane drzwi i usiadłam na schodku. Wyjęłam paczkę fajek i odpaliłam jedną. Zaciągnęłam się dymem i wyłączyłam myślenie. Z pokoju wokalisty i blondynki, jako że było uchylone okno, dochodziły do mnie ich śmiechy. Przewróciłam oczami. Tak słodko dookoła, że zacznę rzygać tęczą. Wypaliłam do końca i wróciłam do domu. W salonie już nikogo nie było. No tak. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, więc wyszłam na spacer. Kiedy przekroczyłam próg od razu poczułam, że tego mi było trzeba. Tętniące życiem, zabrudzone Miasto Aniołów. Wzięłam głęboki wdech i rozpoczęłam przechadzkę. Chodziłam ulicami bez celu. Nie wiem, jak długo mnie nie było, ale gdy wracałam już się ściemniało. Otworzyłam drzwi i znowu zastałam pusty salon. Zaczynam się czuć niepotrzebna i samotna. Nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc poszłam do siebie do pokoju. Chyba nie muszę mówić, że z innych sypialni dochodziły bardzo 'konkretne dźwięki', które słychać było nawet u mnie. Chcąc je zagłuszyć włączyłam winyla Black Sabbath. Pomogło. Uśmiechnęłam się i położyłam na łóżku. Obróciłam się tak, że mogłam patrzeć przez okno. Księżyc zaczynał świecić, jednak przegrywał z neonami i reflektorami z klubów, domów i ulic. Uwielbiam krajobraz miasta nocą. Jest takie inne. Gapiłam się tak, aż w pokoju nastała cisza, co oznaczało, iż płyta się skończyła. Wstałam i ją wyłączyłam, a następnie poszłam do łazienki. Wzięłam ciepłą kąpiel oraz ubrałam się w koszulkę Supermana sięgającą mi do połowy ud i damskie bokserki. Poszłam jeszcze do kuchni, bo chciałam się napić. W pomieszczeniu zastałam Marię, która nalewała właśnie mleko do kubka. Otworzyłam szafkę, wyjęłam kubek dla mnie i podstawiłam jej. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła napełniając naczynie. Odwzajemniłam gest i wzięłam mleko. Usiadłyśmy na blacie.
- Co jest? - zapytała blondynka patrząc na mnie uważnie.
- Hmm? - nie bardzo wiedziałam, o co jej chodzi, a właściwie nie chciałam, żeby widziała, że coś jest nie tak. Niestety była dla mnie jak siostra i potrafiła czytać ze mnie, jak z otwartej księgi.
- No przecież widzę. Coś Cię trapi. Praca chyba raczej nie, bo jesteś jedną z lepszych dziennikarek w redakcji. Więc co jest?
- No naprawdę nic. Wydaję Ci się. - szłam w zaparte.
- Okej, nie chcesz nie mów. Ale pamiętaj, że Twoje oczy zdradzają wszystko. Jak będziesz chciała pogadać to wiesz, gdzie mnie znaleźć. - dopiła mleko, odstawiła kubek, zeskoczyła z blatu i cmoknęła mnie w policzek, a następnie pognała na górę. No tak, zawsze mi wszyscy mówili, że moje oczy mówią całą prawdę o mnie i można z nich wyczytać wszystko. Odprowadziłam ją wzrokiem i dziękowałam jej w duchu, że nie drążyła tematu. Nie wiedziałabym co jej powiedzieć. Sama nie wiem co się ze mną dzieje i o co mi chodzi. Może zaczynam się starzeć? Albo to jakaś choroba. Nie wiem. No, bo chyba nie jest zazdrosna. Nie mam o kogo, prawda? A może to zwykła chandra?
Zeszłam z blatu, odłożyłam kubek i poczłapałam do swojego pokoju. Walnęłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Po kilku minutach spałam już twardym snem.

***

Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się ziewając. Spojrzałam przez okno. Słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały, czego chcieć więcej. Wstałam i otworzyłam je szeroko. Uśmiechnęłam się czując na policzkach i włosach powiewy lekkiego wiatru. To nastawiło mnie bardzo pozytywnie. Odwróciłam się i podeszłam do szafy. Wyjęłam jeansy, koszulkę "Kiss", czerwone trampki. Poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności. Na szczęście nie zanosi się, żeby dzisiaj było tak gorąco jak wczoraj. Zeszłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Zastałam tam już wszystkich. Jedli jakieś kanapki. Dziewczyn z wczoraj nie było.

- Cześć - powiedziałam wszystkim, na co odpowiedzieli radośnie.
Zrobiłam sobie herbatę i się do nich dosiadłam. Maria patrzyła na mnie podejrzliwie, więc posłałam jej wyszczerz a'la Steven. Chyba ją tym utwierdziłam w przekonaniu, że ze mną wszystko dobrze, bo pokiwała głową z uśmiechem. Gdy tak sobie jedliśmy wesoło rozmawiając, coś mi się przypomniało.
- A właśnie! Scotti! Miałeś mnie podszkolić w grze na elektryku, i co? - zapytałam patrząc na gitarzystę trzymając kubek z herbatą. Chłopak skierował swój wzrok na mnie. Widać było, że się nad czymś zastanawiał. Po chwili klepnął się ręką w czoło.
- A no tak, faktycznie! Zapomniałem! To co? Możemy teraz? 
- No jasne - odparłam entuzjastycznie i wstałam.
Hill uczynił to samo i już po chwili staliśmy pod drzwiami do jego pokoju. Otworzył je i wpuścił mnie do środka. Weszłam i od razu usiadłam sobie na łóżku. Chłopak podszedł do kilku gitar stojących na stojakach przy ścianie i wziął w ręce zieloną. Zrobił kilka kroków w moją stronę i stojąc przede mną wręczył mi instrument, po czym podłączył do wzmacniacza. Chwyciłam gitarę i ułożyłam ją sobie wygodnie na kolanach. Scotti obszedł łóżko i usiadł za mną. 
- Czego chcesz się nauczyć? - zapytał. Czułam jego ciepły oddech na karku. Trochę mnie to zdekoncentrowało, ale nie dałam nic po sobie poznać i szybko odpowiedziałam:
- Może "Paranoid"? - zapytałam odwracając głowę w jego stronę. Jego twarz była bardzo blisko mojej. Zbyt blisko. Szybko się odwróciłam i zamknęłam oczy, żeby uspokoić trochę serce, które w tym momencie dziwnie szybko biło. Chłopak zaśmiał się lekko i wziął moją lewą dłoń w swoją i ustawił ją odpowiednio na gryfie. Później chwycił moją prawą dłoń i zaczął szarpać nią struny. Po jakiś 30 minutach umiałam już sama zagrać połowę piosenki, więc gitarzysta oparł głowę o moje ramię i przyglądał się moim dłoniom. Po dwukrotnym zagraniu znudziło mi się, więc odstawiłam gitarę i położyłam się na łóżku, a chłopak zrobił to samo. Leżeliśmy obok siebie z głowami zwróconymi w swoja stronę. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy i uśmiechaliśmy się. Żadne z nas nic nie mówiło. Ta cisza była bardzo kojąca, a jednocześnie można było wyczuć pewnego rodzaju napięcie między nami. Po chwili zauważyłam na stoliku nocnym paczkę papierosów, więc wychyliłam się przez chłopaka, by ją sięgnąć. Kiedy chciałam wrócić na miejsce Scotti przytrzymał mnie, w taki sposób, że prawie na nim leżałam i usilnie wpatrywał się w moje oczy. Jego tęczówki totalnie mnie zahipnotyzowały i nie wiedząc co robię, delikatnie musnęłam jego usta.



I mamy kolejny rozdział, w którym na dobrą sprawę nic się nie dzieję. No cóż, postaram się w następnych rozkręcić akcję ;)
I mam pytanie: znacie może jakieś adresy blogów z opowiadaniami o Skid Row? Chętnie poczytam ;) Jeśli tak, to piszcie w komentarzu, na gg, gdziekolwiek ;D

22 komentarze:

  1. Jak to się nic nie dzieje?! A Scotti i nasza główna bohaterka? Ciekawe na czym skończyli (erotomański uśmiech nr 7 :D). Oj też szukam czegoś o Skid Row. W najbliższym czasie wplączę ich trochę więcej u siebie, bo zespól i jego członków po prostu uwielbiam. Jeśli znajdziesz jakieś opowiadanie o nich, to mogłabyś mi też dać znać? *_* Prooszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra :) Hahaha myślę, że dowiesz się na czym skończyli w następnym rozdziale ^^
      Tak, wplącz ich ! Będę wtedy jeszcze bardziej wielbić Twoje opowiadanie (o ile to możliwe) :P i oczywiście dam znać jak tylko o jakimś się dowiem :)

      Usuń
  2. HAHAHA jasne nic się nie dzieje.?
    Swoją drogą jak mogłaś skończyć w takim momencie?
    Jestem strasznie ciekawa co się między nimi wydarzy
    pisz szybko następny

    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie mi się podoba :>
    Wkręciłam się, pisz dalej ;)
    wpadnij i do mnie jak znajdziesz chwilę:
    http://gunsnroses-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra coś czuje, że znowu wyjdzie mi taki nie ogarnięty komentarz xd
    Oj tam, oj tam coś się dziej ;D nie marudź mi tutaj xd
    Współczuje Marii, ze musiała pracować z jakąś zarozumiała gwiazdeczką ;P ale jakoś sobie poradziła xd
    Czekam na następne rozdziały ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Od razu uprzedzam, że ten komentarz będzie do dupy. Od razu pragnę za to przeprości. Wczoraj nie było mnie cały dzień w domu, dziś mam dzień na nadrabianie blogów, a coś w piątek wieczorem i przez sobotę wszyscy blogowicze chyba sie zmówili i każdy dodał nowy rozdział, to mam tego dość sporo i pisze krótkie komentarze, aby w miare szybko poszło mi to ogranienie.

    Hmm, Ivi? Taa? Bo nie pamiętam imienia głownej bohaterki. Wybacz. Poczuła się samotna w tłumie. W sumie, to dużo ludzi często się tak czuje. Niby mamy w koło siebie masę, ale tak naprawdę własnie to jest szara masa, która w sumie nic nam takiego nie daje. Ah, jak ja bym chciała pracować jako dzienikara muzyczna i zajmowac się rockiem. Ale chciałabym mieć ten zwód te trzydziesci lat temu, bo teraz to on lezy i kwiczy, no cóż. Jednak współczuje Marri, że musi się uzerać z jakimiś niezadowolonymi laskami, którym ciągle coś nie pasuje. Takiej to tylko kijm w łeb.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy rozdział :3
    http://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/11/14-years-rozdzia-10.html
    zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  7. http://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/11/14-years-rozdzia-11.html
    Nowy rozdział, zapraszam ! :333

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do mnie na nową notkę!
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy rozdział !
    http://gunsnroses-story.blogspot.com/2012/11/14-years-rozdzia-12.html
    zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział, http://lets-go-to-bed.blogspot.com :)
    Czytałam też 3 i Ci powiem, że Cię zatłukę za takie zakończenie, bo można zajoba dostać od czekania za 4! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy (krótki) rozdział na http://used-uphas-beens.blogspot.com/, zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowy rozdział
    http://gunsnroses-story.blogspot.com/
    zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  13. http://gunsnroses-story.blogspot.com/
    nowy rozdział, zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj doczekałam sie jakiejś akcji między Ivy i Hill'em :D
    Wiedziałam , że coś się wydarzy po tym jak Ivy była taka zazdrosna :)
    Akcja się rozkręca ^U^

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam zamiar skomentować dopiero przy ostatnim rozdziale, żeby Ci nie śmiecić, ale podobno szukasz blogów o Skid Row :DD Myślę, że to Cię zaciekawi: http://imagine-rock-n-roll.blogspot.com/
    No i więcej wiary w siebie! Rozdział jest świetny, i już nie mogę się doczekać co z Ivy i Scottim. Lecę do kolejnych rozdziałów c:

    OdpowiedzUsuń
  16. No i ten rozdział mi się podoba... Hmmm... Nie, inaczej - końcówka mi się podoba. BARDZO. :D
    Dobra, to teraz naprawdę polubiłam Scotti'ego. Niesamowite, jak pod wpływem opowiadania może się zmienić stosunek do człowiek. :O Nawet teraz wydaje mi się naprawdę, naprawdę przystojny. Serio. No i tak jak mówiłaś, w pewnym sensie ma w sobie coś z Izzy'ego. Czyli ogółem zajebisty człowiek.
    Ale, ale... sama scena - och tak, bardzo, bardzo dobra. I piękna. *.* Że tak to powiem, pobudza wyobraźnie, bo doskonale wyobraziłam sobie tą sytuację. Naprawdę, piękna. Wiem, powtarzam się. Ale nie wiem, co innego mogę powiedzieć, serio.
    Aż sobie chyba ten fragment przeczytam jeszcze raz. XD

    OdpowiedzUsuń
  17. A tam! Zaszaleję i przeczytam następny rozdział! Co z tego, że już go czytałam? Ale dawno temu, a to się nie liczy. W dodatku nie skomentowałam to wgl zasługuję na karę! O. dziennikarzyna. Powiem tylko, że zajebiście musiało kiedyś być. Bo taka jest prawda, co dziś można recenzować? O czym pisać? W radiowęźle w liceum to pisałam tylko o starych zespołach, puszczałam starą muzykę. Z nowych to Jacka White’a i Kings of Leon. Czasem Arcticów czy Blur. Ale Perry nie słucha niczego, co powstało po 91’. Sorka. Z tymi wyjątkami. Kurwa! Dajcie mi wrócić do Seattle do lat 80 :c Ej, ej. Gościu. Pop też może być dobry! A Jackson? A Prince? Znaczy Prince to bardziej funk, ale i tak! No, halo! Wgl wydaje mi się, że stanowisko profesora historii muzyki najbardziej by mi odpowiadało hehe ‘przydużą koszulkę Metallici, którą zawiązałam tak, że odkrywała mi brzuch, żeby nie było mi aż tak gorąco’ JASNE! XD Kochanie, myśl sobie co chcesz, ale nikogo nie oszukasz. Wgl trochę mnie tu zmęczyły te wszystkie czynności, które robiła Ivy. Wyszła, przyjechała, wysiadła, ubrała itd. Takie wyliczenia są zbędne. Dają za dużo monotonniczności.

    Łoboszzz! Przeczytałam cały rozdział, a komentarz tak krótki, że aż oczy bolą! I tak większość to kosmiczne mumbo jumbo w wykonaniu Perry. Więc teraz dajmy coś o fabule. Znowu w sumie tak nic się nie dzieje. W poprzednim było więcej akcji, ale obiecanki cacanki, że później będzie lepiej ;D i tego się trzymajmy. W sumie nieco zirytowało mnei czytanie rytuału budzenia się po raz trzeci bodajże w tak krótkim etapie czasowym. Dowiedzieliśmy się o pracy, co tam jeszcze… O tym, że Ivy czuje się zdecydowanie samotna, chociaż ma dom pełny facetów, że na każdą laskę reaguje jakby tamta była dziwką (co w sumie jest zrozumiałe w tych okolicznościach), całowała się ze Scottim, więc może jednak nie będzie taka samotna i po pół godzinie ogarnęła pół piosenki. Więc ja się bardzo pytam, a właściwie proszę bez sensu o więcej Maryśki. Laska wydaje się jakaś fajniejsza od Ivy. Tak, zdecydowanie jak na razie robi lepsze wrażenie od samotnej Ivy, która czasami cholernie mnie irytuje. No, ale trudno. Może zajrzę tu wieczorkiem jeszcze. A. no i poszedł ten blog na polecanych, więc pozdrawiam i narciarz!

    Wybacz, że tak z dupy wyszło, no ale eh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emm... Tak, pisałam to dawno temu i jak już Ci wcześniej wspominałam, wiele tu bym zmieniła XD Szczególnie bezsensowne opisy wszystkich wykonywanych czynności. Ale jak się pisze, jak się jest młodym i głupim to tak to później wychodzi XD

      Usuń
  18. Wybacz, że dopiero teraz komentuję ale nie chciało mi się zalogować a nie lubię komentować z anonima. No kurde! To opowiadanie jest boskie! Nic się nie dzieje... Taa... Wcale XDD ciekawe czy między Scottim a Ivy będzie cuś więcej... Ehh znowu włącza się siemna strona mojego umysłu XD a tym czasem, pozwól że będę dalej czytać twoje wspaniałe opowiadanie, o ile nie odłączą mi internetu ;-;

    OdpowiedzUsuń