poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Dead Flowers - Rozdział 6

Następnego dnia obudziłam się w ramionach Izzy'ego. Było mi cholernie dobrze, więc ponownie zamknęłam oczy. Nagle przypomniałam sobie, że jest cholera jasna środek tygodnia, a ja mam pracę. Otworzyłam szeroko oczy i odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na budzik. Kiedy obkręcałam swoje ciało niechcący trąciłam Stradlina nogą i spojrzałam na niego z przestrachem. Nie chciałam go budzić, mógł jeszcze pospać. Na szczęście tylko lekko się skrzywił, ale spał dalej. Odetchnęłam z ulgą i teraz już ostrożniej spojrzałam na zegarek wskazujący 7:28. Oznaczało to koniec mojego słodkiego lenistwa, a przykrą rzeczywistość. Która w sumie nie była taka przykra, bo w końcu nie każdy ma szczęście pracować w sklepie muzycznym. Z ciężkim westchnięciem wyswobodziłam się z objęć bruneta i wstałam. Zabrałam moje rzeczy z krzesła i się w nie przebrałam. Następnie wyszłam z pokoju i pobiegłam schodami w dół. W domu panowała totalna cisza, bo chłopaki o tej godzinie to jeszcze smacznie śpią. Otworzyłam drzwi i wyszłam na ulice Los Angeles, które już skąpane były w porannym słońcu. Do pracy miałam na 8, więc musiałam się trochę pospieszyć, żebym mogła jeszcze wstąpić do mojego mieszkania i się przebrać. Drogę pokonałam prawie truchtem, więc zajęła mi około 10 minut. W mieszkaniu wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w świeże ciuchy i już gnałam do pracy. Miałam na dotarcie tylko 7 minut. Na moje szczęście udało się i chwilę przed czasem otwierałam przeszklone drzwi sklepu muzycznego. Przywitałam się z szefem i od razu zabrałam do układania winyli na półkach, a w tle rozbrzmiewała nowa płyta Kiss.
- Przepraszam... - nagle dobiegł mnie czyjś przyjemny, niski głos.
- Tak? - odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą na oko 25-letniego mężczyznę z długimi włosami, w ramonesce i glanach.
- Gdzie tu są gitary elektryczne? - zapytał rozglądając się po sklepie.
- Prosto i na prawo - pokierowałam go pokazując mu przy okazji drogę ręką. Już chciałam z powrotem zając się układaniem płyt, gdy znowu usłyszałam jego głos.
- A mogłabyś mi doradzić? Właśnie przenoszę się z klasycznej na elektryczną i nie za bardzo wiem, która jest najlepsza. - spojrzałam na niego znad winyla AC/DC, a on widząc mój wzrok uśmiechnął się w taki sposób, że po prostu nie mogłam mu odmówić i się zgodziłam.
Szliśmy właśnie do działu z gitarami, gdy zauważyłam, że drzwi wejściowe się otwierają i staje w nich Izzy. Spojrzałam w jego stronę i widząc jego zdziwiony wzrok wskazujący na mojego towarzysza, uśmiechnęłam się tylko uroczo i zaprowadziłam klienta do stojaków zapełnionych elektrykami. 
- No dobra, wszystkie mi się podobają... Pomożesz? - zrobił słodkie oczka, a ja westchnęłam widząc kątem oka, że Stradlin przyszedł za nami i udawał, że ogląda gitary. Co on do cholery wyprawia? Ja tu pracuję, to chyba normalne, że rozmawiam z klientami!
- No jasne! Czego szukasz konkretnie? - niby przypadkiem dotknęłam ramienia chłopaka. Widziałam, że Izzy na nas uważnie spojrzał. No i dobrze, chciałam go trochę powkurzać, bo zdenerwował mnie tym, że przyszedł tu za nami.
- Hmm... chciałbym taką gitarę, która będzie bardzo dobrze grać i będzie solidnie wykonana... - koleś chyba faktycznie nie miał pojęcia o gitarach i sam o tym wiedział, bo gdy to mówił zrobił się czerwony i potarł nerwowo kark. Rozbawiło mnie to, bo było urocze, taki metalowiec, a rumieni się jak nastolatek. Za plecami usłyszałam ciche parsknięcie śmiechu bruneta, więc posłałam mu mordercze spojrzenie, na co ten udał, że mnie nie widzi. Dobra Isbell, tak chcesz się bawić?
- Wiesz... trochę ogólnie to zabrzmiało... ale nie martw się, coś wybierzemy. - uśmiechnęłam się i podałam mu czarnego Gibsona flying V.
- No całkiem niezła, ale wolałbym chyba inny kształt. - spojrzał na mnie niepewnie obracając w dłoni gitarę.
- Nie ma sprawy... hmm... - przeszłam kawałek dalej tak, że Izzy musiał się odsunąć, bo stał mi na drodze. - to może ta? - pokazałam palcem na przypalanego Gibsona Les Paula.
- Idealna! - chłopakowi, aż zaświeciły się oczy, a ja już wiedziałam, że znalazłam mu idealną towarzyszkę. Stanęłam na palcach i sięgnęłam do góry zdejmując gitarę z wiszącego stojaka. Następnie nawet nie zaszczycając Isbella spojrzeniem podeszłam do chłopaka i wręczyłam mu wiosło.
- Chcesz ją wypróbować? - zapytałam, kiedy uważnie jej się przyglądał wyraźnie oczarowany.
- No pewnie! 
- To chodź. - zaprowadziłam go do malutkiego przeszklonego pomieszczenia, gdzie klienci mogli wypróbować sprzęt przed jego zakupem.
Chłopak wszedł do niego i podpiął gitarę do małego wzmacniacza w rogu, po czym zaczął grać Nothing Else Matters. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy to usłyszałam. Zaraz jednak spojrzałam gniewnie w stronę stojącego dalej w tym samym miejscu Stradlina.
- Co Ty wyprawiasz? - wysyczałam, gdy stałam już idealnie przed nim.
- Nie wiem, o co Ci chodzi - udawał, że nie wie, o czym mówię i przejechał dłonią po gryfie Stratocastera stojącego obok mnie.
- Kontrolujesz mnie? Co to ma kurwa być? - założyłam ręce na piersi i patrzyłam na niego z uniesionymi brwiami domagając się jakiejś odpowiedzi, bo rytmiczny miał głowę odwróconą w bok i uśmiechał się głupkowato.
- Nie stresuj się kochanie. Pamiętaj, że jesteś w pracy. - powiedział i tak po prostu sobie odszedł kilka kroków, odwracając się do mnie plecami. Jego zachowanie tak mnie zdziwiło, że otworzyłam usta i nie wiedziałam, co powiedzieć. 
- Przepraszam... - usłyszałam nieśmiały głos tego klienta, więc spojrzałam na niego uprzednio zamykając buzię.
- Tak? 
- Biorę ją! Jest świetna!
- No to zapraszam do kasy. - wskazałam mu ręką kierunek i ostatni raz obdarzyłam Isbella spojrzeniem. Stał z rękami w kieszeniach i uśmiechał się cwaniacko.
Obsłużyłam tego chłopaka, a na koniec w podziękowaniu za pomoc w doborze instrumentu zostałam delikatnie przytulona. Nie powiem, miły gest z jego strony. Po jego wyjściu wróciłam do działu z gitarami, żeby trochę ogarnąć. Weszłam do pomieszczenia, gdzie można wypróbować instrumenty i powyłączałam wzmacniacz, bo widocznie ten młody chłopak o tym zapomniał. Na bruneta nawet nie spojrzałam. Byłam na niego wściekła. Jakim prawem się tak zachowuje? Kto mu je dał? Na pewno nie ja!
- Mi też pomożesz? Bo ja się na tym zupełnie nie znam - powiedział przedrzeźniając głos chłopaka i oparł się o wejście. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.
- O co Ci kurwa chodzi?! Taka moja praca! A poza tym chłopak był naprawdę miły i nieporadny, więc nie wiem dlaczego nie miałabym mu pomóc! - podniosłam głos i stanęłam wyprostowana naprzeciwko mojego chłopaka. Na szczęście w tej części sklepu nie kręcili się teraz żadni klienci.
- No pewnie! Bo takie zagubione szczeniaczki są najsłodsze nie?! Trzeba było jeszcze się z nim umówić i nauczyć go grać! Albo w ogóle żyć skoro on taki nieporadny! - też się wkurzył i zbliżył twarz do mojej.
- Co Ty pieprzysz? Ty słyszysz co Ty mówisz? 
- Nie będzie mi Cię jakiś byle grajek podrywał!
- Ten byle grajek był moim klientem i musiałam być dla niego uprzejma, a poza tym po prostu był miły! To taki naturalny odruch ludzki, słyszałeś może kiedyś o nim? Czy dragi już zupełnie wyprały Ci mózg? - powiedziałam zła jak osa, a Izzy spojrzał mi tylko głęboko w oczy i bez słowa opuścił sklep. 
Wzięłam kilka głębszych wdechów, żeby się uspokoić i wróciłam na stanowisko, gdzie układałam płyty na półkach. Szef dziwnie na mnie spojrzał. Mam tylko nadzieję, że nic nie było słychać tutaj. O nie, idzie w moją stronę!
- Deborah, wszystko w porządku? - zapytał wyraźnie zmartwiony. Aż mi się cieplej na sercu zrobiło. Właściciel traktował mnie trochę jak rodzinę, jak jego zresztą też, dlatego tak dobrze mi się tu pracowało. I nie mam zamiaru stracić tej pracy. A na pewno nie przez Stradlina.
- Tak, oczywiście. - zapewniłam szybko, a płyta, którą właśnie miałam włożyć na półkę wyślizgnęła mi się z ręki i uderzyła o podłogę. Schyliłam się szybko i ją podniosłam, jednak na skutek upadku oderwała się od niej malutka część.
- Jezu przepraszam! Ja za to zapłacę! 
- Nie ma takiej potrzeby, Debbie uspokój się. Chcesz iść do domu? - zapytał z troską, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy. 
- Nie! Dokończę pracę. - wysiliłam się na uśmiech.
- No to zostaw na razie te winyle. Chodź na zaplecze, wypijemy herbatę i opowiesz mi, co się stało.
Pokiwałam jedynie głową i po kilku minutach siedziałam już z szefem w małym pomieszczeniu na końcu sklepu z kubkiem aromatycznej cieczy w dłoni.
- To był Twój chłopak? - zapytał pan Harrison, szef.
- Tak i ja... przepraszam za to, co się stało. To w końcu moje miejsce pracy. - upiłam łyk napoju.
- Nie przejmuj się. To nic takiego. I tak prawie nie było klientów w sklepie, a kiedy zaczęliście się kłócić podgłośniłem muzykę. 
Spojrzałam na niego z wdzięcznością. Czy ten człowiek kiedykolwiek był zły, wkurzony, smutny? Zawsze uśmiechnięty, wyluzowany i pełen zrozumienia. Był wymarzonym szefem.
- No to powiesz mi o co poszło? - zadał pytanie z rodzicielską troską, a ja nawet nie wiem kiedy opowiedziałam mu wszystko, co się dzisiaj wydarzyło w sklepie.
Kiedy skończyłam zauważyłam, że pan Harrison lekko się podśmiewuje. Wbiłam w niego totalnie zdezorientowany wzrok.
- Kochanie, przecież to proste. - zmarszczyłam brwi. - Ten młodzieniec jest po prostu o Ciebie zazdrosny. Boi się, że Cię straci. A to oznacza tylko jedno: musi Cię bardzo kochać. Ale pamiętaj! - tu uniósł palec do góry. - Musisz postawić mu granicę zazdrości, żeby nie stała się uciążliwa i chorobliwa. Ale myślę, że tak nie będzie. Po prostu chłopak poczuł się zagrożony, to nic złego.
- Tyle, że ja tylko pomagałam klientowi. - jęknęłam żałośnie.
- Dziecko, musicie się jeszcze dotrzeć. Sama mówiłaś, że jesteście razem od niedawna. Będzie dobrze. - mrugnął do mnie i upił łyk herbaty. 
- Mam nadzieję. No dobra, porozmawiam z nim. - uśmiechnęłam się do szefa i serdecznie go przytuliłam.
Oj Isbell, mamy do pogadania.

14 komentarzy:

  1. Jak już Ci wcześniej pisałam to jak Cię spotkam to Ci przyjebie! Oczywiście tak po przyjacielsku więc się nie bój ;P i Ty już dobrze wiesz za co xd A wracając do rozdział to rozbawiła mnie ta akcja w sklepie zawstydzony metalowiec ;D i Izzy taki zazdrosny, ale widać, że mu na niej zależy, a to najważniejsze ^^ mam nadzieję, że później sobie wszystko wyjaśnią i będzie dobrze xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna akcja w tym sklepie :D wydaje mi się że Debby robiła troche Isbellowi na złość na początku i się doigrala :) no ale co...była miła dla klienta, a że przy okazji był ładny to tym lepiej :D Izzy jest słodki taki zazdrosny ale troszkę przegiał :D
      Fajnie mieć takiego szefa który zrozumie, porozmawia od serca i doradzi...zazdroszczę jej tej pracy :) a ze Stradlinem pewnie sobie wszystko wyjaśnia i pogodzą się gorącym seksem :P
      Wybacz ten komentarz ale ostatnio coś nie potrafię sklecić zdania :3

      Usuń
  2. Izzy jest chorobliwie zazdrosny, haha. Ale w sumie, to nie ma co się mu dziwić, bo Deb to pewnie fajna dziewczyna i się chłopak boi, że ją straci. No tylko, jeśli dalej będzie trochę za bardzo przeginął w tą stronę, to może stracić ją przez swoje zachowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo uroczy zazdrosny Izzy . Ja tam mu się nie dziwie - no boi się o swoją dziewczynę , pewnie jest ładna i fajna no to co ? który by takiej nie chciał . Nie dziwie się Izziemu :)
    Mam nadzieję, że sobie to po ludzku wytłumaczą :)
    Pozdrawiam i czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, Izzy wymiata. Cała sytuacja dość zabawna. Poza tym długi rozdział i fajne opisy. Czego chcieć więcej? :D Nadrobię sobie poprzednie rozdziały i będę wpadać po następne. Tym samym zapraszam do mnie, na rozwijającego się dopiero bloga.

    Pozdrawiam, Ared.
    http://children-of-revolution.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogółem musze powiedzieć że blog jest całkiem całkiem zajebisty :D Czekam na więcej i pozdrawiam!
    http://youth-gonewild.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w połowie 1, haha. Jakoś ostatnio nie mam czasu na to, aby siedzieć i czytać, co mnie bardzo smuci, bo przecież to jest takie zajebiste, nooo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że jeszcze nie skomentowałam ale nie mam do tego głowy, wybacz. Rozdział przeczytałam tak, jak mnie poinformowałaś.
    Zapraszam cie na nowy rozdział, kochanie

    http://xgoing-to-californiax.blogspot.com/
    + obiecuję , że jutro będziesz miała komentarz

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na kolejny rozdział xD http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/05/rozdzia-104.html

    OdpowiedzUsuń
  9. nowy c:
    http://nothing-to-kill-or-die-for.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowy rozdział http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy, zapraszam
    http://xgoing-to-californiax.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. nowy u mnie :)
    polecam zajrzeć do zakładki z bohaterami, bo są 2 nowości :)
    http://crazy-rock-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń