piątek, 12 kwietnia 2013

Dead Flowers - Rozdział 5

Ktoś jeszcze w ogóle pamięta o tym opowiadaniu? :P Nie mam pojęcia, co mi odwaliło, że zaczęłam coś tu pisać. Ale skoro już naskrobałam, to mam nadzieję, że aż tak bardzo nie wyszłam z wprawy i da się to jakoś czytać bez większej męki :)



Kiedy już się od siebie oderwaliśmy, po tym jak Slash wykonał ruch palcem 'zaraz się porzygam', Izzy walnął go w głowę, a ja zachichotałam, a następnie zostałam zaprowadzona do salonu. A tam Stradlin znowu przyciągnął mnie do siebie i pocałował zachłannie.
- Nie żebym chciał przeszkadzać, ale weźcie się obściskujcie kurwa gdzie indziej. - przerwał nam schodzący właśnie ze schodów Axl i skierował się do kuchni.
Rytmiczny już otwierał usta, żeby coś odpowiedzieć, kiedy kopnęłam go w kostkę i dałam do zrozumienia, żeby puścił to mimo uszu. Ten przewrócił tylko oczami i poszedł do salonu. Kiedy zauważył, że nie idę za nim obrócił się w moją stronę i spojrzał pytająco.
- Idziesz? - zapytał wskazując palcem na pokój.
- Nie, chyba pójdę się czegoś napić. - uśmiechnęłam się i szybko obróciłam w drugą stronę. Oczywiście nie chciało mi się pić, ale Rose wydał mi się jakiś dziwny, więc postanowiłam z nim pogadać.

Weszłam do pomieszczenia i zauważyłam Axla siedzącego na parapecie z papierosem w ręce. Nie zauważył mnie, bo siedział bokiem, a twarz miał odwróconą w przestrzeń za szybą. Podeszłam do niego cicho i delikatnie położyłam mu rękę na ramieniu. Mój dotyk spowodował jego poruszenie i gwałtowne odwrócenie w moją stronę. 
- Nie strasz mnie tak, Mała. - uśmiechnął się delikatnie i zaciągnął papierosem.
- Przepraszam. - spuściłam lekko głowę. Między nami zapanowała niezręczna cisza. Wokalista przekręcił głowę i znowu zaczął wpatrywać się w ogródek sąsiadów, po którym biegała dwójka dzieciaków. Chłopiec i dziewczynka, na oko mieli nie więcej niż 5 lat. Świetnie się ze sobą bawili. Chłopiec gonił dziewczynkę z wężem ogrodowym w rączkach, a ona uciekała przed nim zaśmiewając się uroczo i piszcząc przez śmiech, gdy strumień wody puszczony przez jej brata lekko ją dosięgnął. Nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę z Rosem, więc wzięłam sobie fajkę z paczki leżącej obok niego i zapaliłam ją zapalniczką znajdującą się w środku opakowania. Mocno się zaciągnęłam i wypuszczając szary obłoczek dymu odezwałam się, bo ta cisza zaczynała mi coraz bardziej doskwierać.
- Co jest, Axl? - mężczyzna spojrzał na mnie i przez dłuższy czas wpatrywał się w moją twarz uważnie ją lustrując.
- Nic, a co ma być? - uśmiechnął się szeroko, żeby udowodnić, że czuje się świetnie, jednak mnie to w ogóle nie przekonało.
- Przecież widzę. Przede mną nie musisz udawać.
- Po prostu mam gorszy dzień, każdemu się może zdarzyć. - przewrócił oczami i przerzucił wzrok na lodówkę.
- Chcesz o tym pogadać? - zadałam kolejne pytanie. Ewidentnie widziałam, że coś go dręczy i nie miałam zamiaru tak tego zostawić.
- Nie ma o czym... - urwał, po czym nastała cisza przerywana cichym tykaniem zegara wiszącym nad stołem. Specjalnie nic nie mówiłam, bo wiedziałam, że w końcu powie mi, co mu leży na sercu. Axl nie jest raczej typem samotnika i prędzej czy później odczuje potrzebę wygadania się komuś. - No dobra, zazdroszczę Izzy'emu... - zaczął, po czym przerwał i spojrzał mi w oczy, które w tym momencie trochę się rozszerzyły. - Nie, nie mam na myśli, że Cię kocham czy coś w tym stylu. Możesz być spokojna. Traktuję Cię tylko i wyłącznie, jak przyjaciółkę. Chodzi mi o to, że Stradlin w końcu się zakochał, jest w stałym związku, ma kogoś przy kim może być sobą i nikogo nie udawać. A co najważniejsze, jest kochany. - po raz kolejny odwrócił głowę i wbił wzrok na widok za oknem. Ja nadal się nie odzywałam, nie chcąc mu przerywać.
- A mi znowu nie wyszło. Wiesz, nie mówiłem Ci, żeby nie zapeszyć, ale jakieś dwa tygodnie temu poznałem kogoś. Była śliczna i inteligentna. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nie chodzi mi o to, że się w niej zakochałem, ale kurwa, myślałem, że w końcu trafiłem na kobietę, z którą mogę stworzyć coś trwałego, co nie będzie trwało dzień, czy dwa. Ale oczywiście jak ostatni frajer dałem się nabrać. Jej chodziło tylko o moją kasę i liczyła na to, że jak będzie pokazywać się z Axlem Rosem to się wypromuje. W sumie, czego mogłem spodziewać się po striptizerce. Kurwa, Debbie, co jest ze mną nie tak? - spojrzał mi prosto w oczy, a mnie aż poraziło cierpienie, które zobaczyłam w jego zielonych tęczówkach.
- Axl, wszystko z Tobą dobrze! Jesteś wspaniały ! To z tymi pannami jest coś nie tak, skoro nie potrafią zauważyć tego, jakim wrażliwym i czułym facetem jesteś. To, że zdarzają Ci się gorsze dni i zmiany nastrojów nie jest Twoją winą! Daj sobie trochę czasu, a zobaczysz, że w najmniej spodziewanym momencie spotkasz miłość swojego życia. Taką, która zaakceptuje i pokocha całego Ciebie. Łącznie z wadami. - mrugnęłam do niego, co spowodowało lekkie wygięcie się jego kącików ust.
- Kurwa, trochę poważnie się zrobiło. - zaśmiał się cynicznie, a ja mu zawtórowałam.
- Debbie! Co Ty tu robisz tyle czasu?! - nagle usłyszeliśmy głos Izzyego. Gwałtownie się obróciłam i zauważyłam mojego chłopaka stojącego w drzwiach kuchni.
- A tak sobie rozmawiamy. Już do Ciebie idę. - zapewniłam go, po czym jeszcze na chwilę odwróciłam się w stronę Axla i gdy ten bezdźwięcznie powiedział "dziękuję", uśmiechnęłam się tylko i podeszłam do Stradlina chwytając go za wyciągniętą w moją stronę dłoń.
- Wszystko ok? - zapytał Izzy tak, żebym tylko ja mogła go usłyszeć.
- No jasne. - odpowiedziałam i pocałowałam go czule. 
- A tak w ogóle to trzeba by zrobić w końcu próbę nie? Nie graliśmy od... - uniósł wzrok do góry, obliczając czas. -... ostatniego koncertu, czyli wczoraj. 
- No dobra. Czas trochę ponakurwiać! - Axl zeskoczył z parapetu i wyminął nas drąc się na całe gardło "Złazić chuje, robimy próbę!". Po chwili ze schodów zaczęli schodzić poszczególni członkowie zespołu i od razu kierowali się do maleńkiego pomieszczenia, które robiło tutaj za salę do prób. Kiedy zauważyłam, że Duff idzie razem z Mandy, podeszłam do nich i chwyciłam blondynkę za rękę.
- Nie miałabyś ochoty pogadać przy winku? Czy wolisz słuchać tego napierdalania? - kiedy to wypowiedziałam, basista chrząknął znacząco, więc szybko się poprawiłam, szczerząc zęby w uśmiechu - Które oczywiście jest najlepsze z najlepszych! - zapewniłam go, co sprawiło, że wystawił mi język i poszedł do reszty chłopaków, którzy zdążyli już się zgromadzić w pokoju.
- Wybieram pierwszą opcję. - powiedziała Mandy i razem poszłyśmy do pokoju Izzyego.

- No opowiadaj, bo mnie ciekawość zżera! - rozkazałam dziewczynie, kiedy siedziałyśmy już na łóżku Stradlina, każda z butelką Nightraina, którego znalazłyśmy pod łóżkiem, w ręce.
- Ale co? - udała, że nie wie, o czym mówię i odkorkowała swoje wino.
- No jak to co? Waszą historię! Nie miałyśmy czasu o tym pogadać, a wtedy w tej garderobie po koncercie normalnie mnie kurwa zatkało! - również otworzyłam swoją butelkę i pociągnęłam duży łyk, po czym poczułam przyjemne ciepło w gardle.
- No cóż, kiedyś, jak Duff jeszcze mieszkał w Seattle, byliśmy parą.... - i zaczęła opowiadać mi historię ich związku. Okazało się, że oboje mieszkali obok siebie i przez to często się spotykali. A to na ulicy, a to na jakiejś imprezie u znajomych. I tak od słowa do słowa, od spotkania do spotkania zostali parą. Mandy wiedziała o jego planach związanych z muzyką, ale na początku traktowała je jako marzenia młodego chłopaka, które mają naprawdę niewielką szansę się spełnić. Aż tu pewnego dnia, Duff oznajmia jej, że wyjeżdża do Los Angeles, żeby spróbować swoich sił jako muzyk, bo w Seattle nie miał przed sobą żadnych perspektyw. Chciał, żeby wyjechała z nim, ale ona była młoda i miała tam rodzinę, przyjaciół. Nie chciała zostawiać całego swojego dotychczasowego życia. Więc się rozstali. Z bólem i złamanymi sercami. Przez długi czas po jego wyjeździe zastanawiała się, czy dobrze zrobiła, nie jadąc z nim. W końcu nie mogąc znieść tęsknoty, zaryzykowała. Rzuciła wszystko i przyjechała tutaj. Nie sądziła, że go odnajdzie. A nawet jeśli by jej się udało, nie wiedziała, co miałaby mu powiedzieć. Aż pewnego dnia zupełnie przypadkiem trafiła na ogłoszenie o jego koncercie, więc stwierdziła, że pójdzie, żeby zobaczyć jak mu się wiedzie. No a w klubie poznała mnie, a ja zaprowadziłam ją do tej garderoby niczego nieświadoma.
- Ja pierdolę, jaka historia! - zawołałam i opróżniłam butelkę z winem.
- A najlepsze jest to, że to dzięki Tobie znowu jesteśmy razem! - zaśmiała się dziewczyna i również wypiła wszystko do końca, po czym stuknęłyśmy się pustymi butelkami.
- Kurwa, czuję się jakąś jebaną matką Waszego związku! - wybuchnęłyśmy takim śmiechem, że Mandy zleciała z łóżka z głośnym hukiem.
- Ałaaa kurwaa! - zawyła nie przestając się śmiać.
- Żyjesz? - zapytałam przez śmiech i pomogłam jej wczołgać się z powrotem na materac.
- Żyję! Ale kolano mnie boli - zrobiła smutną minkę i zaczęła rozmasowywać bolące miejsce.
- Do wesela się zagoi - zażartowałam, po czym wstałam i podeszłam do drzwi.
- Nigdzie się stąd nie ruszaj, zaraz wracam. - rozkazałam, a blondynka pokiwała jedynie głową, dalej zajmując się obolałym kolanem.
Uchyliłam delikatnie drzwi i gdy usłyszałam, że na dole cały czas trwa próba przemknęłam do pokoju Stevena. Otworzyłam drzwi i od razu skierowałam się do szafki nocnej. Otworzyłam ją i podnosząc jakieś papiery do góry znalazłam to czego szukałam. Tabliczkę czekolady. Skąd wiedziałam, że tam będzie? Adler kiedyś chwalił mi się, że zawsze trzyma w szafce obok łóżka tabliczkę czekolady, bo uwielbia słodycze. Tak jak ja. Więc dlaczego by nie skorzystać? Niewiele myśląc chwyciłam moją zdobycz i zostawiając wszystko tak jak było, zanim tu przyszłam, wróciłam do pokoju.
- Patrz co mam! - pomachałam Mandy czekoladą przed nosem.
- Ooo jak miło. Skąd wzięłaś? - zapytała wkładając sobie kostkę słodkości do ust.
- Od Stevena. - wzruszyłam ramionami.
- W sumie trochę mało się znamy. Opowiedz coś o sobie. - zakomenderowała blondynka zjadając kolejną część. 
I tak zleciała nam kolejna godzina. Chłopaki kiedy skończyli próbę, zawołali nas i rozsiedliśmy się w salonie oglądając jakąś komedię, która powodowała niekontrolowane wybuchy śmiechu z naszej strony. Zauważyłam, że Axl już się rozchmurzył i zachowywał jak gdyby nic się nie stało. Miałam tylko nadzieję, że naprawdę już mu przeszło, a nie, że zgrywa się, aby nikt nie zauważył.

6 komentarzy:

  1. AAAAAAAA o jezusie nawet nie wiesz jak sie ciesze na nowy rozdzial tego opowiadania!!!

    Dobrze że Debby i stradlnowi dobrze sie wiedzie.
    No i że Mandy jest z Duffem ouuuuuu *.*
    To wszystko takie słodkie ze normalnie nie wiem co mam powiedzieć!
    Czekam na następne n o i mam nadzieje ze uz niedlugo wstawisz nowy rozdział :D

    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko jedyna, to żeś teraz pojechała :D musiałam czytać całe od początku, żeby jakoś się w tym odnaleźć ;)
    Oooo jaki ten Izzy jest słodki...hehe i tak najbardziej podobają mi się teksty i zachowanie Slasha :D ma coś w sobie, zdecydowanie.
    Poważna rozmowa z Axlem...ja nie wiem co on sobie zarzuca. Kurde, jest bogiem seksu i każda normalna laska, chciałaby takiego faceta (np ja :D). A te wszystkie tanie blondyny, są po prostu głupie i tyle. Mam nadzieję, że znajdzie swoja prawdziwą miłość, tak jak Izzy, bo zasługuje na to. Szkoda mi tego Rudzielca...
    Hehe Duff prawie nic nie zrobił, ale i tak go kocham *___* wystarczyło chrząknięcie, a ja już się rozpływam :D Chcę go więcej!!!!! Dobrze, że znowu jest z Mandy
    W sumie fajnie, że wróciłaś z tym opowiadaniem tylko pytanie na jak długo :P w każdym bądź razie, czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział Zagubionego Księcia.
    http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    Ps: Przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze że dodałaś nowy z Dead Flowers ! ;)
    Powiem ci że szalenie mi się podoba !
    Uwielbiam głowę bohaterkę i cudownie że jest z Izzym :)
    Bardzo bardzo mi się podoba .
    No i niestety tu muszę uciąć swój komentarz bo nie mam kompletnie siły aby się rozpisać i napisać 20 tysięcy razy że to uwielbiam więc napiszę tylko raz ale dosadnie
    UWIELBIAM TO !
    Czekam na następny i pozdrawiam ;*
    + wybaczam ci że mnie nie poinformowałaś no ale wiesz nie zapominaj o mnie bo chcę komentować od razu c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytam!
    Ale nie umiem komentować, więc powiem ci tyle, ze to opowiadanie jest zajebiste. i ament
    chcę więcej bo Izzy :D

    no i w sumie czas na spam
    nowy: http://nothing-to-kill-or-die-for.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. no, nowy.
    http://isjustalittlepatience.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń